Ostatnie dni skłaniają mnie do zastanawiania się nad moją relacją (nie wiem, czy słowo "związek" to nie za dużo powiedziane). Czy wierzyć tarotowi? Otóż ukochany w ostatnich dniach za bardzo popłynął w rozrywkach procentowych, niby mnie to martwi, a jednocześnie jestem spokojna. Według tarota ktoś z mojego otoczenia ma wyjść w następnym roku z nałogu, myślę, że to o niego chodzi. Trochę się przez te ostatnie wyskoki na ukochanego pogniewałam, a przynajmniej markowałam pogniewanie, ale pożałowałam wkrotce, bo jego praca uniemożliwiła codzienny kontakt i doszłam do wniosku, że w każdej chwili może stać się tak, że ten kontakt się zerwie nagle, a ja zostanę ze wszczętą awanturą i zpoczuciem winy za nieodbieranie od niego telefonów. Karanie ciszą to przecież przemoc.
Rozpoczęłam sezon na kupowanie prezentów, mam już dla taty koc elektryczny i gadżety dla bratanic. Myślę też o bratowej - mam pomysł na prezent dla niej. Jak zwykle nie mam pomysłu na brata, o dzieciach nie wspominając.
Poza tym zastanawiam się, co zrobić z dniem. Niby tyle planów, a nie chce mi sie wyjść spod ciepłego koca elektrycznego, który sprawia, że osiągam niesamowity dobrostan. Mam paczki do odebrania z paczkomatu i pasowałoby zrobić zakupy, ogarnąć chałupę z łazienkami, tylko tak strasznie mi się nie chce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz