Obejrzałam w niedzielę wieczorem trzeci raz "Dom Gucci" i kolejny raz doszłam do wniosku, że Lady Gaga zagrała Patrizię wprost genialnie. A scena, w której jak rozpaczona, świeżo owdowiała żona przytula kochankę zmarłego męża, po czym natychmiast rozkazuje wyprowadzić ją z apartamentu, która jest urzeczywistnieniem myśli wszystkich zdradzonych i porzuconych żon, będących w fazie zemsty - boska!
Myślałam o tym przez chwilę, czytałam tematyczne wpisy; po regularnej inwestycji w hennę i regulację brwi "nadejszła wiekopomna chwiła" rozpoczęcia przygody z hybrydą. Całe dotychczasowe życie traktowałam to jako kaprys, coś zbędnego i wydumanego. Ale zmieniam zdanie. Mam już tyle lat, że fajnie mi będzie w nią inwestować pieniądze i czas. Oczywiście nie dla mnie długie szpony, bo jako dziecko uczyłam się pięć lat gry na fortepianie i musiałam zawsze miec krótkie paznokcie, więc siła przyzwyczajenia robi swoje. Poza tym nie chciałabym mieć pazurów tak długich, że przy podcieraniu tyłka materiał genetyczny zostanie za nimi. I oto mam french manicure na długości poniżej opuszka palca. Nie mogę się na nie napatrzeć.
Obejrzałam dokument o kontuzjach młodzieży w sporcie wyczynowym, dane są porażające. Potem trafilam na końcówkę wywiadu z żoną Palikota, nakręcony najwidoczniej przed jego aresztowaniem, bo kobieta była zachwycona jego hojnością (zapewne z wpłat inwestorów), tym, że ma do dyspozycji kartę kredytową od męża, możliwość nabywania za pieniądze męża (wciąż od inwestorów) butów i odzieży oraz tym, że ma szereg nianiek do dzieci. Potem był wywiad z Weroniką Pazurą-Marczuk, słynnej z tego, że najpierw była żoną Pazury, a potem wpadła w sidła romansu z agentem Tomkiem, wzięła milion, za co została aresztowana, a dzień potem potem płakała przed kamerami, że "zapomniała" na to wystawić fakturę. Dzień przed aresztowaniem (akurat to widziałam) w Dzień Dobry TVN była autorką słynnego hasła "kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana". Życie to jednak potrafi się szybko zemścić. Na wystawienie faktury było wówczas aż 3 miesiące, więc pewnie wystawiła, bo z zarzutów została po latach oczyszczona.
Na zupełnym spontanie kupiłam sobie ekspres Jura do kaw czarnych, kawę z ekspresu tej marki pijam u klienta, jest boska. Cena ekspresu koszmar, długo mnie odstraszała, ale pomyślałam sobie nagle: dlaczego nie mam sobie pozwolić na luksus, kawa z mojego domowego ekspresu smakuje tak sobie, jest jakaś taka cienka i nieesencjonalna. Wersja do robienia piany mlecznej mnie zupełnie nie interesuje, pijam wyłącznie czarną kawę, a nie mleko z kawą. Kawa wcale tak nie przyciemnia zębów, na pierwszym miejscu zaciemniających żeby produktów jest czarna herbata, kawa dopiero na dwudziestym miejscu.
Przekora to chyba jeden z bardziej znaczących rysów mojego charakteru. Przekornie olewam te wszystkie manikiury i makijaże, ale fakt, na na ładne paznokcie przyjemnie popatrzeć. Moje są łamliwe, a na czasochłonne zabiegi nie mam cierpliwości. No i łapy mi się trzęsą, więc nie umiem pomalować tak, żeby nie wyglądać jak pięciolatka, która się umalowała kosmetykami mamy ;)
OdpowiedzUsuńA bez mleka do kawy jestem nieszczęśliwa. Zresztą teraz w chorobie zupełnie mnie od kawy odrzuciło i ten stan wciąż trwa.
Miałam podobnie, ale długo rozmyślałam nad paznokciami i nabrałam ochoty. Co do kawy - w kawiarniach, jak już mam płacić fortunę, wybieram zwykle jakieś latte (dużo mlecznej piany). W domu i w pracy - tylko mała czarna.
Usuń