Co do moich zakupów weekendowych, to spieszę powiadomić, że połowę zwróciłam. Uznałam bowiem, że a) nadmiar szkodzi nie mniej, niż niedobór b) szkoda przepłacać za rzeczy z niefajnym składem. A zatem rozsądek górą.
Wydrukowałam sobie wczorajsze wyniki badań krwi i jeszcze raz je przejrzałam. Jak nie patrzeć na grafikę w wizualizacji wyników, gdzie strzałki mocno odbiegały od norm, nie jest tak źle. Kreatynina przekroczona o jedną dziesiątą jednostki, więc niemal norma. A cholesterol może uda zbić się dietą. Nie jem słodyczy, ale podjadam w pracy słone przekąski (typu chipsy), więc tych też zacznę unikać. Reszta w normie.
Co do cholesterolu, to wciąż postanawiam wdrożyć więcej ruchu w swoim życiu, bo to podobno też ważne, ale jakoś na słomianym zapale się kończy.
OdpowiedzUsuńCzipsy jadam rzadko, ale ostatnio chodzą za mną, bo dzięki kapitalnemu stomatologicznemu remontowi na nowo odkrywam radość chrupania :)
Pozdrawiam.
To pewnie u mnie z tym ruchem kiepsko, generalnie nie jest źle, ale w pierwszym momencie ten cholesterol mnie zmartwił.
Usuń