Dawno temu wyczytałam powiedzenie, że pan Bóg śmieje się, gdy robimy plany.
Ze wspólnych świąt z Ukochanym nici, praca go rzuca jeszcze dalej ode mnie; ale za to widzimy się teraz w weekend, więc szukam karpia i zakwasu buraczanego na już.
Dzisiaj składalam zeznania na policji w sprawie najemcy (oszustwo finansowe i dewastacja mienia), ciekawe jak sprawa się potoczy, z doświadczenia wiem, że nic to wspólnego nie ma z telewizją, gdzie w czterdziestominutowym odcinku popełniana jest zbrodnia i odnajdywany sprawca, a policjanci ciągle są w terenie i łażą za zabójcą jak Columbo; papiery pójdą na czyjeś biurko, a jak ten ktoś zachoruje, to mogą przeleżeć cały czas jego choroby, nawet kilka miesięcy nieruszone. Sprawdziło się z wróżby tarotowej to, że kobieta uciekła do jakiegoś mężczyzny (wyszla za niego za mąż i zmieniła nazwisko) i że w grudniu urząd zacznie szukać tej kobiety. Na resztę nie mam wpływu, ukochany mówi mi, żebym się nie podniecała, nawet jeśli zostanie wszczęte postępowanie w tej sprawie.
Dla odstresowania pojechalam z synem do fastfoodu i dostałam pyszne latte.
Poza tym mam już wszystkie prezenty dla wszystkich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz