Morning flow

 Coś mi się dzisiaj dobrego stało: poszłam sobie na poranną praktykę jogi, a po powrocie, jak już wzięłam kąpiel i umyłam włosy, czułam się wyjątkowo lekko, zarówno na ciele, jak i na psyche; bardzo, bardzo pozytywne odczucia. Czyżby to te endorfiny, które czuje się po uprawianiu sportu? Pierwsza praktyka, na jakiej byłam, był to właśnie Morning flow, tak mnie wtedy zmęczyła, że po powrocie ze studia niemal cały dzień  przekimałam w łóżku. 

Idą do mnie dwa zamówione płaszcze.




Pierwszy ma doskonały skład (50% alpaka, 50% wełna), za to nie było mojego rozmiaru, wzięłam więc do przymierzenia rozmiar większy. Drugi skład ma po prostu niezły jak na sieciówkę (73% wełny), za to baardzo przyzwoitą cenę. Biję się z myślami. Tutaj bardzo zaskakuje mnie (kolejny raz) moja miłość, bo w przeciwieństwie do pierwszego męża, absolutnie nie wtrąca się w moje pieniądze, a jeszcze zachęca, by - jak już wydawać kasę - to robić to na to, w czym poczuję się bosko. 


Komentarze

  1. Oba ładne, ale kolorystycznie wybieram pierwszy :) i taki mięciutki, a rozmiarówki często są z księżyca, więc może będzie całkiem ok.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze są moderowane. Anonimowe komentarze i te, które przez autorkę zostaną uznane za zbyt wścibskie i złośliwe, nie będą publikowane.

Popularne posty z tego bloga

Sylwester marzeń

Liefs uit Londen (Listy z Londynu)

Kto jest prawdziwą gwiazdą?