Nad poranną kawusią

Myślę, że po trzy tygodniowym rozpoznaniu propozycji zajęć z jogi wybrałam te, które najbardziej mi odpowiadają: spokojne w tempie, z zastyganiem na jakiś czas w danej asanie, jednocześnie widzę, jak mnie rozciągają i relaksują, także w głowie. Odpadła joga z kołem ze względu na szybsze tempo i nieco problemów z utrzymaniem równowagi na przyrządzie oraz vinyasa joga, która przypomina mi dynamiczny taniec. Będę zatem dłużej w niektóre dni tygodnia siedzieć w biurze, bo nie opłaca mi się jechać z miasta do Laskowa, pocałować klamkę i zaraz wracać do miasta. Nie chcę też włóczyć się po galerii handlowej, szkoda potencjalnego wydawania pieniędzy, a w biurze ciepło i zawsze mogę się napić kawy z ekspresu czy gorącej herbaty.

Potrafię już (choć na krótko) na wyprostowanych nogach dotknąć palcami podłogi i jest to OK, bo bo wcześniej ledwo mogłam pochylić się z rękami koło 15 cm nad podłogą. 

Weszłam w spodnie sprzed piętnastu lat i wiem, że moda wraca, bo spodnie wyglądają tak, jakbym je dopiero co kupiła w sklepie: szerokie nogawki są z powrotem modne.

Waga od grudnia spadła, co cieszy, że opłaca mi się pilnować. 

Korzystam z promocji na nowo utworzony rachunek w banku, warunkiem jest co najmniej osiem transakcji kartą w miesiącu otwarcia rachunku, kartę mam od piątkowego popołudnia, miesiąc kończy się za cztery dni, więc wymyśliłam sobie, że pójdę do dyskontu, zrobię zakupy i za osiem produktów zapłacę za każdy osobno - oto do czego zmusza mnie inflacja.

Luby miał być, już kupił bilety na samolot, ale ze względu na sprawy zawodowe, nie chcemy ryzykować, że nie zdąży wrócić na czas. Ostatnim razem opóźnienie miał pociąg InterCity o prawie dwie godziny i ledwo zdążył na odprawę powrotną.

Komentarze

  1. A moja waga od grudnia wzrosła. Co prawda 1 kg to niby niewiele, ale ja tak opornie chudnę, że nawet tyle to już za dużo. Ech...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, może samo zleci. Mnie na psyche dobrze działa wskazanie wagi z piątką na przodzie, idealna waga to 55 kg, brakuje mi 4 kilo.

      Usuń
    2. To ile masz wrostu, Wodniku Szuwarku? ;) Ja mam 170 bez jednego centymetra, więc poniżej sześćdziesięcu kg byłam raczej mizerotą.

      Usuń
    3. Ja bardzo długo ważyłam 54, później nie wiem jak i kiedy 55/56, ale teraz już się zbliżam do 57, więc się pilnuję, bo nie tyle w wyglądzie, ile na ciuchach jest duża różnica. Niegdysiejsze 54 to był rozmiar S, późniejsze 56 to było M, ale 57 przy niektórych markach to już będzie rozmiar L, więc część ulubionych ciuchów nie będzie pasować. I to jest ból. ;)

      Usuń
    4. Mam dokładnie 170 cm wzrostu, ale budowę gruszki, więc pełne uda i jak ważę za dużo, to uda dodają całej sylwetce obfitości.

      Usuń
    5. Ja też długo ważyłam 54 kg, potem wskutek stresu zeszłam do 46 - uda jak u Anji Rubik, ale zero piersi. Potem, jak zaczęłam zdrowieć, to przytyłam do 72 kg, rodzice zadowoleni, a ja z przerażeniem widziałam własne policzki, jak spojrzałam w dół. Odchudziłam się na 55 kg, ale chyba jo -jo mnie dopadło i z roku na rok waga szła o kilo w górę. Więc się przed Bożym Narodzeniem wzięłam porządnie za siebie - przestałam pić alkohol i zaczęłam uważniej patrzeć na to, co i ile jem.

      Usuń
    6. To szczuplusieńka byłaś i jesteś.
      Ja - jak żartuje bratowa - mam tyłeczek jak piętnastoletni chłopiec i bardzo szczupłe uda. Za to Bozia nie pożałowała biustu, a sadełko najchętniej osadza mi się na brzuchu. Nie narzekałabym, gdyby brzuch raczył być bardziej płaski, ale za wygodna i za leniwa jestem na zadręczanie się tym. I tak wszyscy uważają, że jestem szczupła ;)

      Usuń
    7. Tak naprawdę to z nas szczęściary. Bo co to za waga te 50 czy nawet 70 kg! Jak mnie dopada jakaś frustracja, to sobie przypominam ludzi, którym trzeba wycinać pół żołądka, żeby mogli normalnie funkcjonować. Tych kilka kilogramów to jest pestka.

      Usuń
  2. Wciąż mam jeszcze ten komfort, że mogę olewać wagę. Pewnie są wahania rzędu jeden, dwa kilo, ale tym się mogę nie przejmować. Ciuchy od wielu lat te same, jeśli chodzi o rozmiar.
    Kusiła mnie wczoraj mata do akupresury, a propos luźnych skojarzeń z jogą. Może sobie zafunduję, jeśli jeszcze nie sprzątnęli z Biedry, do której za moment się wybieram.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze są moderowane. Anonimowe komentarze i te, które przez autorkę zostaną uznane za zbyt wścibskie i złośliwe, nie będą publikowane.

Popularne posty z tego bloga

Sylwester marzeń

Liefs uit Londen (Listy z Londynu)

Kto jest prawdziwą gwiazdą?