Piątek wieczór

Napisała do mnie pewna, nazwijmy ja Agnieszka, która odzywa się głownie wtedy, gdy ma do rozwiązania jakiś problem podatkowy lub ewentualnie prosi o zrobienie PIT dla matki-emerytki. Tudzież, gdy szuka pracy albo chce założyć działalnośc na słupa.

Zapytała mnie dzisiaj na Messengerze, czy może zadzwonić, zanim odczytałam, już dzwoniła. Pomyślałam, że chodzi znowu o PIT dla matki (emerytura krajowa, odliczenie na leki, emerytura zagraniczna), w zamian za co przyniesie kawę mieloną, którą oddaję koleżance (ja używam wyłącznie ziaren, które mielę tuż przed zaparzeniem) i czekoladę, której nie spożywam, bo unikam słodyczy. Wkład mojej pracy niewspółmierny do wynagrodzenia, zresztą nie chce mi się babrać, połączenia nie odebrałam i zablokowałam, żeby nie truła. Jestem gołściarą (od ghosting). Miałam kiedyś skłonności (po rodzicielce) do matkowania wszystkim i (dosłownie) ratowania wszystkich ze wszystkiego bez względu na to, czy ktoś prosił o pomoc, czy nie; na szczęście z biegiem życia wyszłam z tego, przekonując się, że ludzie tego nie doceniają w ogóle, a jeszcze mają często pretensje, że się wtrącam w ich sprawy. Teraz już nie jestem do tego skłonna. Może to brak odwagi odmówić komuś prosto w oczy, ale z drugiej strony nie chce mi się nawet tracić czasu na rozmowy z kimś, z kim rozmawiać nie mam zupełnie ochoty. Dlatego zablokowałam Agnieszkę.

Fajne mam dzieci. Staram się na miarę możliwości czerpać przyjemność z rodzicielstwa, póki jeszcze ostatniego syna mam w domu - za trzy miesiące zdaje maturę i kto wie, czy śladem brata nie wyjedzie na studia do innego miasta. Troszkę tylko wydaje mi się, że to nawiązywanie w rozmowach do mojej przeszłości (mam na myśli rozwód) wpływa na zatrzymywanie mnie w niej. A tyle razy chciałabym ją wreszcie zamknąć na dobre. Syn ma 19 lat i przed nim całe życie, więc na razie uczy się życiowych wartości i rozważnego podejścia do związków, opartego nie tylko na uczuciach i idealizowaniu - mam wrażenie, że jest daleko dojrzalszy w tym, niż ja, gdy byłam w jego wieku. Poza tym, gdy był rozwód, miał 5 lat i najbardziej bał się wtedy, że nie zobaczy więcej taty; teraz po latach, zachowaniu mojej następczyni po zakończeniu związku z naszym wspólnym (teraz) eks (pobiła nowe dziecko i nową kobietę eks, sprawa skończyła się umorzeniem ze względu na jej niepoczytalność) nabiera nowego spojrzenia na sprawy rodziców. Mnie też to pomaga, bo zrzuciłam z siebie winę za rozstanie. Ale chciałabym skupić się na obecnym związku i najchętniej nie rozmawiałabym o rozwodzie z nikim. Nie piszę prawie wcale o aktualnym związku, bo nie ma w nim burz, jest stabilizacja, a i w sumie nie wiem, czy to jest związkiem w rozumieniu innych ludzi, skoro mieszkamy na dwa kraje. W każdym razie poznałam, co to znaczy dojrzały emocjonalnie mężczyzna, brak gierek, regularność w kontaktach i doskonała komunikacja. Mam wrażenie, że czekałam na niego całe życie i że warto było czekać. Miłość może się pojawić w każdym wieku. Wiem też, że inaczej podchodzę do tego czekania, bo mam już dzieci i małżeństwo za sobą, poznałam ten "miód", nie mam parcia na wiele kwestii (np. nowe dziecko z nowym partnerem, legalizacja związku).

Jeden z zamówionych płaszczy okazał się być kompletnie w innym kolorze, więc nawet nie wyciągałam go z pudełka - zaraz po jego otwarciu został poddany dyskwalifikacji. 

W załączeniu zdjęcie z Internetu i zdjęcie po otwarciu przesyłki.

A już byłam gotowa zatrzymać obydwa.

W dodatku ten pogięty z niewiadomego powodu kołnierz podziałał na mnie odpychająco.

Zamówiłam ten płaszcz z opcją PayPo, więc mam nadzieję, że wszystko ze zwrotem pieniędzy pójdzie w porządku. 

Drugi płaszcz, ten z alpaką, dokładnie taki sam jak na zdjęciu, rozmiar trochę luźny, ale przecież teraz nosi się rozmaicie, także oversize. No i nie lubię zbyt dopasowanych płaszczy, bo w razie potrzeby ciężko pod nie coś grubszego włożyć (gdyby sytuacja wymagała np. marynarki). Postaram się zrobić zdjęcie w dziennym świetle i je tu zaprezentować. 

Poza tym ze względu na kosmiczne ceny na Zalando przeprosiłam się z Vinted i obkupiłam się w wełnę i kaszmir w różnych odcieniach brązu. Niestety, w okolicznych lumpach jest beznadzieja albo ja zaglądam o takich porach, że wszystko jest przebrane. Pobliskie, byłe miasto wojewódzkie to też nie Kraków czy Warszawa i z tego co słyszałam, do nas trafia trzeci sort używanej odzieży, to co się nie sprzeda w innych ośrodkach miejskich. Na tyle, na ile widzę ciuchy w lumpach, zgadzam się z tą pogłoską. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sylwester marzeń

Liefs uit Londen (Listy z Londynu)

Kto jest prawdziwą gwiazdą?