Separowanie się i deprywacja snu
Idę dzisiaj na piątą praktykę jogi. Grupy kameralne, przytłumione światło, nastrojowa muzyka, przytulna sala - spodobało mi się i się nie nudzę na zajęciach. Wczoraj próbowałam jogi z kołem, ale z powodu braku zajęć z kultury fizycznej w ostatnich 25 lat ciężkawo było, zwłaszcza w niektórych pozycjach utrzymać równowagę, wobec czego na razie pozostanę przy lżejszych odmianach praktyk. Mam wrażenie, że nieco się wyciszyłam, ale na to też pewnie ma pływ to, że kupiłam sobie do pracy słuchawki i muzyką z yt separuję się od głosów pozostałych współpracowników (pracujemy w otwartych pomieszczeniach, dzwonią telefony i nieustannie ktoś gada plus buczy pop i reklamy w radiu). Dzisiaj przykładowo cały dzień słuchałam pracując dziewiątej symfonii Beethovena ,starając się przy tym zwrócić uwagę na różnice między wykonaniami poszczególnych orkiestr. Genialne dzieło, zwłaszcza w obliczu pokonania przez umysł ludzki słabości ciała. Na życie przyjmuję pierwsze słowa solisty "Bracia, nie tym tonem. Lepiej przyjemniej pomilczmy".
W weekend oglądałam fragment programu o Wspólnocie Cenacolo, pozytywne jak ludzie się odnaleźli i wyszli z nałogów, choć niektóre metody, jak deprywacja snu (praca w dzień i modlitwy niemal całą dobę) nieco zalatują praktykami sekt.
Czasami chwalę sobie mój niedosłuch, bo izolował mnie od pracowych hałasów. Teraz, gdy dźwięków za dużo, przyciszam aparaty :)
OdpowiedzUsuńMuzyki lubię posłuchać, ale nie zniosłabym grającego przez cały dzień radia, więc takie słuchawki to raczej nie dla mnie.
Super, że podoba Ci się joga. Ja jestem niezadowolona, że dopadły mnie zawroty głowy, bo chętnie potruchtałabym po okolicznych uliczkach.
Też mi praktyki wspólnoty zaleciały sektą.