9/2

Sobota pod znakiem declutteringu (odgracania po naszemu). Której szafy czy szuflady bym nie otworzyła, zawsze coś znalazłam do utylizacji. Raz obróciłam autem do kontenera PCK, aby po powrocie naszykować sobie kolejne dwa worki. Nie, nie tylko odzież, ale również m.in. stare prześcieradła, upchane w szafie na tzw. wszelki wypadek (remont w domu, zalanie, itp.) - skoro nie użyłam ich do ostatniego malowania, to raczej nie będą potrzebne.

Skończyłam "Histerię sztuki" (bardzo polecam), wzięłam się za "Mitologię" Parandowskiego. Może sprzed wojny, ale w końcu to, co stare, nie musi być złe i niegodne uwagi. Czytałam w dzieciństwie, z miłą chęcią przypomnę sobie w wieku dojrzałym.

Niedzielę zaczęłam od jogi, potem śniadanie z progeniturą, na resztę dnia planów nie było, no może wstawienie prania. Wczoraj słońce na niebie zachęcało mnie do wyjścia i porobienia w ogródku, ale resztką zdrowego rozsądku wytłumaczyłam sobie, że to początek lutego i słońce za oknem niekoniecznie oznacza wysokie temperatury powietrza, prace ogrodowe zatem = kłopoty z gardłem. Dzisiaj słonce schowane za chmurami i dzień nie zachęca do wyściubiania nosa spod koca. Nawet dziecko stwierdziło, że jakoś tak ciemno dzisiaj. 

Ostatnio jak gotuję ziemniaki, to zawsze w mundurkach i potem się dziwię, jak słodkie wychodzą (zatem skrobia robi swoje). 

Co do podcastu, o którym wspomniałam w ostatnim wpisie - chodzi o to, by godnie zacząć dzień:

- wstać od razu po budziku nie korzystając z funkcji "drzemka"

- nie gapić się po wstaniu z łóżka od razu w telefon

- mieć kontakt z naturalnym światłem

- napić sie wody i odczekać co najmniej 20 minut zanim napijemy sie kawy.

Najbardziej rozśmieszyło mnie zdanie: "Czy osobie, która korzysta z funkcji "drzemka" w telefonie, powierzyłbyś swoje pieniądze?"

Ja, najzwyczajniej w świecie, widocznie jestem osobą niegodną tej dostojnej funkcji, bo:

- budzik mam nastawiony na wcześniejsza godzinę, niż zwykle wstaję

- od razu na telefonie sprawdzam godzinę i podczytuję internety

- zimą mieszkając w strefie klimatu umiarkowanego nie ma innego wyjścia, jak rano zapalić sztuczne oświetlenie

- myję się, ubieram, czeszę i robię makijaż, wychodzę, w pracy piję czarną, gorzką kawę na pusty żołądek.

Ja z tym miewam się świetnie.

Im starsza jestem, tym bardziej mam w nosie cudze sposoby na "dobre" i "zdrowe" życie.

Komentarze

  1. Myślę, że każdy musi znaleźć własny balans. Jesteśmy tak unikatowi, że cudze recepty się nie sprawdzą. Chociaż muszę przyznać, że odkąd unikam telefonu i ograniczyłam prawie do zera cukier, znacznie lepiej sypiam, a to też podpowiedzi z podcastów.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze są moderowane. Anonimowe komentarze i te, które przez autorkę zostaną uznane za zbyt wścibskie i złośliwe, nie będą publikowane.

Popularne posty z tego bloga

Sylwester marzeń

Liefs uit Londen (Listy z Londynu)

Kto jest prawdziwą gwiazdą?