Dobrostan
Ponad tydzień temu zrezygnowałam z uczestnictwa w "podglądaniu" życia pary osób, one same pisały dość regularnie i nie komentowały mnie nigdy, tym bardziej złośliwie, jednak już od długiego czasu miałam wrażenie, że ich życie jest tak toksyczne, że nie mam ochoty nawet na omijanie ich wpisów. Przepraszam, ale mój dobrostan jest da mnie najcenniejszy. Z tego samego powodu nie czytam, nie oglądam niczego o obozach koncentracyjnych, omijam produkcje o zabójcach seryjnych, horrory, itp, itd. Co do wojny - czytałam jako nastolatka "Pięć lat kacetu" i podobne, byłam kilka razy w Auschwitz, ostatnio dwa lata temu, pamiętam zdanie z dziecięcych ust z "Medalionów": "my się bawimy w palenie ludzi", nie, dziękuję, sama świadomość okropieństw świata mi wystarczy. Gdy brat proponuje mi skok spadochronowy (sam skacze od 20 lat), odpowiadam: "dziękuję, wystarczy, że byłam na ozecie.
Zarzuciłam "Raz do roku w Skiroławkach " (miałam wrażenie, że autor za bardzo bawi się słowem i tak przez osiemset stron, mnie ta zabawa znudziła) i "Tylko one" (po jakimś czasie znużyła mnie jednakowość losów - wszystkie malarki miały problemy z nauką malarstwa, wszystkie wyjeżdżały do Paryża, cierpiały w nieszczęśliwych związkach, itd., zresztą po chwili nie pamiętałam, czyj życiorys właśnie przeczytałam). Teraz wzięłam do rąk "Histerię sztuki" i bingo! pierwsze sto stron dosłownie pochłonęłam jednym rzutem. Jakkolwiek nie znam się na sztuce, wiem tylko, co mi się podoba, co nie i jakie obrazy powiesiłabym w domu, "Histeria sztuki" to bardzo nowatorskie spojrzenie, skierowane na kobiety, zarówno jako twórczynie, jak i motyw w sztuce. Bardzo otwierająca horyzonty lektura.
Do literatury "obozowej" jakoś mnie ciągnie, czytuję. Jednak opowiadań Borowskiego nie zdzierżyłam - co za mroczność! Unikam wiadomości ze świata, polityki, w rezultacie czego bywam ignorantem. Dochodzę jednak do wniosku, że bycie na tzw. bieżąco to czyste pragnienia ego czyli nie z serca, a dla zaspokojenia jakichś tam ambicji, snobizmów i chęć sprostania cudzym oczekiwaniom - bo mnie samej do niczego wiedza o okropnościach na Ukrainie nie jest potrzebna. I tak nie zbawię świata. Na własnym podwórku staram się być przyzwoitym człowiekiem.
OdpowiedzUsuń