Styczeń
Styczeń pozytywnie, wreszcie pierwszy miesiąc, w którym wydatki nie przewyższyły wpływów. Nie jakoś bardzo, bardzo, bo kupiłam płaszcz, ale jednak. Czterdzieści jeden dni bez alkoholu (grudzień po tym względem był koszmarny, dopóki się nie postawiłam), siedemnaście dni z Busuu i czterdzieści siedem dni z Duolingo. Byłoby dwa kilogramy mniej, ale w środę pożarłam od dziecka pół pizzy, więc waga hop wzwyż i jest półtora kilo, stabilna piątka z przodu pomiaru. Jedenaście praktyk jogi. Głębokie poczucie, że znalazłam swój kominek.
Och, urywa mi komentarze. Życzę powodzenia w realizacji celów, ale mam nadzieję, że nie wywierasz na sobie niepotrzebnej presji.
OdpowiedzUsuńJa nie mam tylu okazji do picia alkoholu, ponieważ jednak dostałam niedawno butelkę wina, od czasu do czasu, w weekendy (bo wtedy odpuszczam sobie leki) sączę po kieliszeczku. I dziś będzie ten dzień, ale na razie obowiązki i zobowiązania...
Pozdrowionka!
Tak jakoś mi dziwnie dzisiaj było, że zrobiłam sobie kawę z likierem, wyszła słodka jak diabli aż do zemdlenia. Lampeczka w weekend, myślę, nie zaszkodzi, ale jak codziennie grudniu bylam namawiana, to już z lekka przesada.
UsuńAlkohol, pomijając efekty, nadaje fajnego smaczku słodyczom. Bardzo to lubię i chętnie od czasu do czasu raczę się likierem czy ajerkoniakiem.
UsuńUnikam teraz alkoholu, bo zażywam leki (już od lat), ale buteleczka na kilka weekendów (bo przecież w jeden nie wytrąbię, to już nie te czasy) to całkiem fajny pomysł. Chyba sobie zaszaleję :)