4/3

 Przebudziłam się dziś koło szóstej i był piękny wschód słońca, niebo całe pięknie złotopomarańczowe.

Zapłaciłam kosmiczną fakturę za gaz w wysokości połowy pensji (gaz za dwa miesiące). W dużym domu wygodnie się mieszka, ale koszty utrzymania dla jednej osoby są spore zimą.

Jako że pieniądze nie spadają mi z nieba, ani nie znajduję ich na ulicy, od razu zmniejszyłam temperaturę o stopnień i wyniosłam pilota od pieca z salonu (otwarte, więc zimnawe pomieszczenie z czterema oknami) do swojej sypialni. Może jak zacznę puszczać bąki, to temperatura w pokoju się podniesie jeszcze bardziej.

Dziecko ma w przyszłym tygodniu zdjęcia w szkole do tableau, które tradycyjnie przygotowywane są dla klas maturalnych.

Bratem i dzieckiem chcę wycinać drzewka-samosiejki na działce (tej, którą kupiłam w ramach inwestycji na bliżej nieokreśloną starość). Rośnie też tam kilka dorodnych brzóz, które wymagają zgłoszenia do gminy przed wycięciem. W sumie mam ochotę je zostawić, ale jedna rośnie krzywo nad garażem sąsiadów, więc myślę.

Jak będzie ciepło w weekend, to otworzę sezon prac ogrodowych, a przedtem wypiję pierwszą kawę na dworze. Chciałabym dać wapno na trawnik, choć nie mam o tym pojęcia, co i jak.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sylwester marzeń

Liefs uit Londen (Listy z Londynu)

Kto jest prawdziwą gwiazdą?