dorosłe dzieci
Fajnie mieć dzieci w wieku moich dzieci - jedno jeszcze uprzyjemnia mój czas w domu, a jest dorosłe i może być partnerem do rozmów, pokazując pogląd młodego pokolenia na rzeczywistość dookoła. Bardzo to cenię. I mam komu kanapki na kolację robić. Wczoraj dziecko opowiadało o ostatniej wizycie u ojca, u którego najstarsze dziecko w jego domu (dziecko partnerki mojego eks z jej eks, cztery lata, nie wiem, czy można nazwać pasierbem, bo para żyje w konkubinacie) poprosiło o płatki z mlekiem. Eks nalał mu mleka do miseczki i chciał dziecku zanieść do stołu, ale czterolatek oświadczył, że sam sobie zaniesie. "Tylko ostrożnie, nie porozlewaj". Mój syn obserwował tę sytuację, czterolatek niósł miskę niby ostrożnie, ale ta latała mu w dłoniach na lewo i prawo, oczywiście wychlapał część zawartości na podłogę, moje dziecko ze śmiechem zapytało mnie, czy nauka równowagi zajmuje tyle czasu, a potem skomentowało z westchnieniem, jak temu tacie chce się w wieku pięćdziesięciu lat zajmować trójką dzieci w wieku od niemowlaka do czterolatka, że on tego kompletnie nie rozumie.
A propos dziecka, to oglądałam z nim wiadomości na Polsacie, w których puszczono wypowiedź Kaczyńskiego, że też brał udział w ustawkach i mordobiciach. Ja w śmiech i mówię do dziecka: "Zupełnie jak dziadek Boguś, co opowiadał, że dawniej nie było u niego na wsi festynu bez walki na sztachety i trupa".
Dziecko objaśniło mnie w tym tygodniu, jaką patologią i notorycznym kłamcą jest świadek Onetu, Murański, który na każdej konferencji patowalk kłamał, kłamał nawet w sprawie śmierci swojego syna, żeby sie wybić i nawet, że synowa chciała po śmierci syna zrobić sobie z nim dzieco. i że mamy już przygotowaną ustawę o mowie nienawiści, KO tylko czeka, aż Trzaskowski jako prezydent ją podpisze - na mocy podobnej ustawy w Wielkiej Brytanii pewna kobieta została skazana na więzienie za to, że napisała na Instagramie jakiemuś transwestycie "Ty nie możesz zostać matką".
Kończy się maj i zapowiada się, że jest to pierwszy miesiąc w tym roku, kiedy w moim budżecie wydatki były mniejsze od wpływów - sytuacja wreszcie prawidłowa. Składa się na to fakt, że w maju ogrzewanie było włączone tylko przez kilka najzimniejszych dni i nie ma faktury za gaz w kwocie połowy mojej pensji. Puknęłam się też w głowę i nie szaleję z zakupami online, w maju kupiłam tylko dwie bluzy w promocji, o zakup trzeciej (polowalam na zniżkę ceny od dwóch miesięcy) poprosiłam lubego, przy okazji poblokował sobie wszelkie konta w internecie. Zrezygnowałam też z comiesięcznego masażu od czerwca, fajnie być głaskanym, ale w sumie od kiedy fizjoterapeuta "zniknął" mi ból w ramieniu, czuję, że nie potrzebuję już tego. Fajnie, bo spodziewałam się wzmożonych kosztów w maju (choć wciąż czeka mnie naprawa napędu do bramy wjazdowej ze spawaniem tejże i naprawa domofonu).