197
Dzień intensywny.
W trakcie dnia mama zaliczyła próbę wyłudzenia pieniędzy metodą na policjanta z CBŚP że niby wypłynęły dane z banku i ktoś wziął na nią kredyt, może by się nie wkręciła, gdybyśmy zawodowo nie mieli kilka razy z nimi doczynienia, a tak ja pomyślałam, że chodzi o tego klienta, co wciąż siedzi w ciupie, to samo koleżanka. Na szczęście mama nie zdradziła żadnych danych, a PESEL miała zastrzeżony. Na komisariacie policjant dyżurny olał sprawę i nie przyjął zgłoszenia (a tyle trąbią w telewizji, by zgłaszać każdy przypadek wyłudzenia), potem pojechałyśmy do banku, upewnić się, że wszystko w porządku.
Po wyjściu z biura podjechałam do galerii po bluzę upatrzoną w sobotę (a jednak się skusiłam), przy okazji wzięłam dwie pary majtek. Koronkowych majtek nigdy dosyć.
Potem szarlotka z lodami waniliowymi i sosem karmelowym z przyjaciółką, baaardzo dawno nie widziałyśmy się sam na sam, więc wreszcie nadarzyła się okazja obgadać nasze żywoty. Bardzo fajne chwile.
Wracając z kawiarni przejechałam obok mieszkania, które sprzedałam jesienią, ostatnio wisiały tam firanki, teraz okna były puste, co zacz?
Po powrocie z cafe byłam tak nabuzowana energią, że jeszcze skosiłam trawę.