205

 Moja dieta w niedzielę poszła się kochać. Pięć czy sześć czekoladek z bombonierki, cztery wielkie jabłka, paczka kabanosów, plasterek żółtego sera oraz to co codziennie. Dzisiaj poprawiłam z okazji urodzin koleżanki z pracy szampanem, tortem i sernikiem na zimno. Mam nadzieję do końca dnia już nic nie jeść, żeby mimo wszystko trzymać się w ryzach.

Rano w drodze do pracy kontrola trzeźwości, stojąc w sznurze samochodów przypomniało mi się, że okazji długiego weekendu nie wypiłam nawet pół kieliszka likieru, mimo że mam otwartego Sheridan'sa. 

Mam kolejne zaproszenie do ukochanego na początku lipca, tym razem na imprezę firmową i zamierzam lecieć, bo będzie to nasze drugie oficjalne wyjście razem. Tym samym będzie to trzeci miesiąc z rzędu, w którym kilka dni spędzę w Hadze. Nawet sobie żartowałam ostatnim razem, że częściej w Holandii jeżdżę pociągami i autobusami, niż w ostatniej dekadzie w Polsce.

Popularne posty z tego bloga

Sylwester marzeń

Kto jest prawdziwą gwiazdą?

302 w kafejce