decluttering ogrodu i domu
Pierwszy dzień lata.
Od dwóch lat sukcesywnie usuwam bluszcz z ogrodu. miałam tego prawie cały przód domu, na kolumnach i przed domem na ziemi, zarośnięty cały balkon nad wejściem. Nigdy więcej takich ekspansywnych nasadzeń, które rosną sobie niepilnowane przez dwadzieścia lat. Bluszczu wystawiłam niezliczoną ilość worków bioodpadów przez ten czas. W czwartek i piątek prace nad jego wyrwaniem dalej trwały, oczywiście nie cały dzień, najgorzej będzie usunąć zeschłe gałęzie z górnej części kolumny przed wejściem, bo nie bardzo jest jak ustawić drabinę (schody) - boję się synów o to prosić, bo już raz starsze dziecko spadło z balkonu i miało złamanie nogi typu Pilon (czyli puzzle z kości). Co się dało, to z kolumien i ścian synowie oberwali, ale zostało jeszcze trochę, w tym do zeskrobania z tynku. Na koniec skosiłam sobie trawę i w porównaniu do wyszarpywania korzeni bluszczu z ziemi była to przyjemność. Na razie prace nad bluszczem wstrzymane z powodu "skończenia się" worków na bioodpady - te zabierają w środę, więc postaram się od nowej dostawy worków w tygodniu wychodzić do ogrodu chociaż na pół godziny dziennie.
Sukcesywnie też przeglądam ciuchy, te lepsze do przejrzenia przez siostrzenicę przyjaciółki, te gorsze do kontenera. Miałam teraz oddać jeden płaszcz, skończyło się na trzech reklamówkach dla nastolatki plus połowa wora do kontenera (ale tu głównie po dziecku). Zamiarem było pomieszczenie się z odzieżą codzienną w jednej szafie i wyprowadzka z ciuchami z szaf dzieci. Oba cele osiągnęłam. Cięzko mi rozstawać się z odzieżą, bo kupuję raczej rzeczy z naturalnych włókien, dobre jakościowo, ale co z tego, jak tego było po prostu za dużo. Postawiłam sobie szlaban na kupowanie tiszertów - mam ich dosyć, a noszę je w naszym klimacie raptem przez dwa miesiące. Kiedyś miałam tyle, że przez okres lata udało się założyć raptem po dwa razy każdy z nich. Poza tym mam kilka lnianych koszul i bluzek, to może by tak ubierać się do pracy bardziej wyjściowo. Anulowałam też te chińskie bluzeczki, które nie były jeszcze wysłane. tu akurat zawaliłam, że je zamówiłam. Nie czuję parcia na konieczność zakupów na wyprzedaży letniej. W sumie wychodzi na to, że będę zadowolona z wydatków czerwcowych, mimo że miałam polisę samochodową do opłacenia, co stanowiło 46% kwoty wydatków i nawet powinnam się zmieścić w kwocie miesięczego przychodu. Ogólnie wydatki na rachunki do tej pory stanowią 59% ogólnej kwoty wydatków w tym miesiącu, a jeszcze będzie faktura za gaz i prąd. Czyli majową wypłatę wydaję na płatności.