dzięki Bogu sobota
Dzięki Bogu sobota. Wczoraj wieczorem leżałam w łóżku tak zmęczona, że aż było mi niedobrze. Jak mówi brat - jednocześnie współpracownik: audyty sprawiają, że żyć się odechciewa. Chcę to przejść, ale stanowczo wolę siebie zajmującą się typowo podatkami, a nie rachunkowością.
Jednak spałam dobrze i dziś obudziłam się z nową energią o 4:49. Zastanawiam się, czy nie wyskoczyć z samego na podwórko zrandapować kostkę brukową z chwastów (zrobiłam to wczoraj, ale po godzinie zaczął kropić deszcz).
Moje starsze dziecko wczoraj założyło sobie IKE. Kupił też jakąś część bitcoina. Widocznie zostaje mu coś z tego, co dostaje ode mnie, ojca i ma z korepetycji.
Rozmawiałam wczoraj z młodszym dzieckiem o tym, że nie mogę mu powiedzieć nic pewnego, w kwestii tego, czy będzie z nami mieszkał luby, czy nie - w sensie, żeby się nie martwił, że po piętnastu latach mieszkania wyłącznie z mamą pojawi się w domu obcy dla niego facet, który zacznie rzucać tu i ówdzie swoje skarpetki. Sama nie wiem, jak będzie, na obecną chwilę wychodzi na to, że będzie musiał popracować jeszcze "chwilę" w swoim mieście, ktoś z góry obiecywał mu też pracę w stolicy, ale to może było takie gadanie rzucone "przy okazji". Na pewno będzie łatwiej spotkać się, bo sto kilometrów to nie dwa tysiące, jednak wspólne zamieszkanie to poważna zmiana dla każdego z nas.