niedziela

 Na jodze udało się kompletnie odłączyć umysł od problemu audytu i skupić na tu i teraz, ale w trakcie dnia smyranie w żołądku wracało, na szczęscie tylko krótkimi momentami. Oprócz jogi bimbałam cały dzień z przerwami na pranie i smażenie sadzonych (superkonomiczna wersja obiadu). Obejrzałam w telewizji "Szósty zmysł", żona głównego bohatera brała ten sam antydepresant, co ja w 2012 (Zoloft). Wow, oglądając ten film prawie trzydzieści lat temu w kinie nie zwróciłam uwagi, zresztą skąd jako studentka miałabym znać ten lek. Poza tym byłam zdziwiona, że telewizja puścila horror popołudniem, a nie w nocy. Moje dziecko mówi, że jestem stara (choć raczej używa słowa "zbrainrotowana"), bo oglądam, to co daje telewizja, a nie wyszukuję sobie treści na Youtubie. No ale ja urodziłam się jeszcze za komuny i pamiętam stylonowe fartuszki w szkole oraz obowiązkową fluoryzację zębów w tejże. Choć zaraz, zaraz, oglądam na Youtubie kilku tarocistów. To może w ułamku nadążam za teraźniejszością?


Popularne posty z tego bloga

Sylwester marzeń

Kto jest prawdziwą gwiazdą?

302 w kafejce