224
Z tego wszystkiego znowu popłynęłam w zakupy online i i teraz mam zgryz, czy zostawiać, czy odsyłać. Przeceny sięgnęły osiemdziesięciu procent, więc jest okazja i wreszcie znalazłam bawełniane spodnie inne niż dżins, czy dres. Jak nie odeślę, to będę chciała przejrzeć znowu garderobę celem oddania/sprzedania tylu sztuk, ile nabyłam. Dwie rzeczy już wczoraj odłożyłam na PCK (w tym jedna bluzka, w której chyba mole wyżarły dziurę albo zdziurzyła się w praniu o pralkę).
Dzisiaj zostaję w domu, chat GPT podpowiedział, żeby wyznaczyć sobie kwadrans, w którym będę myślała o lubym (słowo eks nie przechodzi mi przez palce, bo przecież wciąż go kocham) i generalnie żeby zajmować sobie czas, choćby wartkimi w akcji serialami. Może więc uda mi się znaleźć coś w rodzaju "Anieli" na Netfliksie, bo "Anielę", choć scenariusz nierealny, odebrałam naprawdę dobrze. W planach mam ogarnięcie łazienki i zagonienie dzieci do wyrywania bluszczu. Ja ogarnę grządki z chwastów.
Paznokcie mi w połowie odrosły ze zniszczeń po hybrydzie, ale muszę je trzymać do linii opuszków, bo są jeszcze takie miękkie. Hybryd w końcu nie ściągałam w salonie, tylko jak zaczynały się odklejać, to robiłam resztę. Hybrydy są wygodne, ale księżne ich nie noszą i ostatnio wpadłam na artykuł, że cuda i dziwy się dzieją z paznokciem pod nimi. Kusi mnie też podcięcie włosów i zastanawiam się, czy zrobić to dzieckiem, czy iść do prawilnego fryzjera. W końcu mam jeszcze różnicę w długości włosów między tyłem i bokami, a grzywką , którą w chwili szalonej obcięłam sobie sama.