260
Sobota pod znakiem zakupów i prac gospodarczych: pojechaliśmy po garnitur dla Lolka, przy okazji wybrał sobie pięć par spodni dresowych, popołudniem w okienku pogodowym wytyczaliśmy granice mojej działki w ramach przygotowania jej do wycinki drzew. W tak zwanym międzyczasie wyskoczyłam na szybką kawę do przyjaciółki (zasadniczo była to zielona herbata), która zszokowała mnie wypisaniem dzieci z edukacji zdrowotnej (uzasadnienie: "tak dla zasady"). Przyjaciółka mimo zawodu wykonywanego mocno kościółkowa, ale bardzo toleruje moje taroty i wróżkowanie, więc ja akceptuję ją z jej kościółkowością. Wieczorem w sobotę wyskoczyłam do galerii handlowej na szybki shopping, nabyłam w TK Maxx dwa sweterki z merino i spodnie z jasnego, drobnego sztruksu. Kupiłam też bluzkę i spodnie w Zarze. Późne popołudnie niedzielne spędzone w teatrze i chwila wzruszenia, gdy obsada dostawała brawa na stojąco.
Nie wiem, czy jest sens robić panikę w kwestii dalszego braku okresu (w sensie robienia testu ciążowego), chociaż nabrałam dwa kilo wody - bo nie jest możliwe przytyć tyle przy ciągłym pilnowaniu jedzenia w kilka dni. Pewnie w najbliższych dniach zapiszę się na wizytę u ginekologa, zastanawiam się, czy to nie kwestia perimenopauzy - to, że mam objawy, lekarz mówił mi już przy poprzednich wizytach.