266
Na grillu u moich rodziców wysiedziałam cztery godziny, w drodze powrotnej wymieniliśmy się z synami poglądami i wszyscy doszliśmy do jednego wniosku, że mój ojciec jest bardzo nietolerancyjny (mimo głosowania na Rafała) i toksyczny. Oboje z stryjem nie prowadzą dyskusji, by poznać stanowisko i argumenty interlokutora, tylko by wyśmiać cudze poglądy i z niego szydzić, wyzywać od głupków, plebsu, suwerenów, prolatariatu. Obecny prezydent oczywiście był nazywany alfonsem ( a ja wyśmiana, że głosowałam na alfonsa), mimo że Onet już nie dąży do procesu, tylko chce ugody z powodem i obalona została wiarygodność świadka. Do tego podwójne standardy - 16-letnią dziewczynę mojego wówczas 16-letniego syna mój ojciec nazwał kurewką, bo uprawiała seks, ale 16-letni wnuk uprawiający seks to już był OK chlopak. Bo dziadek w młodości był "porządny", nie uprawiał seksu w domu rodziców, tylko zabierał pannę w żyto. Stryj nielepszy, bo jak się przyznałam, że mój L. ukończył teologię, to się zaczął podpytywać, czy L. w przeszlości aby nie był księdzem, bo "z księża to różne dziwne zachowania mają". Jego żona jak usłyszała, że się z kims spotykam, to zaczęła mi doradzać, jaki przyszły wybranek powinien być, aż sobie pomyślałam "babo, ty uczysz 50-letnią kobietę?" i powiedziałam, że gdyby danych cech nie miał, to bym się z nim nie spotykala od sześciu lat i tym stwierdzeniem zamknęłam jej usta do końca mojej wizyty. Rady jej takie mądre nie były wtedy, gdy lata temu ich wtedy 19-letnia córka uciekła z domu za mąż, by po kilku latach się rozwieść i wrócić do panieńskiego nazwiska.
Dobrze, że rozmawiamy tylko od wielkiego dzwonu.