267

 Myśl o sprzedaniu mieszkania (tego, które mi zostało) powracała do mnie od czasu do czasu, niby trzymałam je dla siebie w razie "W", ale ostatnie pismo ze spółdzielni o planowanej podwyżce opłat, widok z okna (na dach obrzucony pustymi flaszkami po wódce) oraz uparta myśl, że tak naprawdę nie chcę tam nigdy mieszkać, bo

a) nie wyobrażam sobie życia na 45 metrach kwadratowych - tyle ma obecny mój salon

b) nie wyobrażam sobie życia w bloku 

c) po akcjach z lokatorką nie mam ochoty bawić się w wynajem 

d) po akcjach ze spółdzielnią w związku z lokatorką nie mam ochoty na dalsze kontakty ze spółdzielnią 

e) nawet gdybym wynajęła, to pasowałoby zrobić remont, na który wydawać pieniędzy zupełnie nie mam ochoty

sprawiły, że postanowiłam sprzedać to mieszkanie.

Dzisiejsze punkty dnia to joga i obiad, może pranie, może prasowanie moich rzeczy. Może podjadę z intencją na Claromontana. Pogoda sprzyja. 


Popularne posty z tego bloga

Sylwester marzeń

Kto jest prawdziwą gwiazdą?

302 w kafejce