329 edit.
Doskonale wiem, co jest przyczyną mojej niechęci do pracy. I jest to ciągnący się od maja audyt. Moja w tym wina też jest, zrobiłam już mnóstwo poprawek, a i tak czekam każdego tygodnia, co jeszcze do korekty się znajdzie. Poza tym i hałasem płynącym od koleżanki i szefowej jest OK. Dziś się odgrodziłam słuchawkami, cos tam z otoczenia przebijało, ale głownie słuchałam cały dzień "Driving home for Christmas" Chrisa Rea (uwielbiam). Już wczoraj nastawiłam się psychicznie dzisiaj na walkę z raportem i w sumie zeszło mi tyle czasu, że podziękowałam sobie za to, że wybiłam sobie z głowy (głupi jak się okazuje) pomysł zajęcia się w tym w wolny od pracy weekend.
Paznokcie w czerwieni uważam za natrętne po trzech dniach posiadania. W dodatku są nieco za długie i na klawiaturze nie piszę opuszkami palców, tylko stukam jak pańcia czubkami paznokietków. Zupełnie po biurwęcu.
Poza tym sprawiłam sobie Lattafę Eclair - arabskie perfumy pachnące karmelem i wanilią i roztaczam wokół siebie zapach świąt.
edit.: właśnie wróciłam od przyjaciółki i na moim metrażu ponad dwieście metrów kwadratowych dla (teraz) dwóch osób odetchnęłam z ulgą.