199 jak dziad ożyje, to cię torbą zabije
Moja była lokatorka obsmarowała mnie w Fakcie (tutaj link do całości).
"Artur T. (52 l.) biologiczny ojciec Kamilka (†8 l.) z Częstochowy, stara się od dwóch lat o przywrócenie władzy rodzicielskiej nad drugim synem Fabianem (9 l.). Pozbawiła go praw do dzieci, była żona, Magdalena B. (37 l.). Szanse pana Artura mogą być jednak małe, bo wychodzą na jaw zaskakujące informacje. Artur T. razem z obecną żoną Ewą wynajmowali mieszkanie w bloku na jednym z częstochowskich osiedli. We wrześniu ub. roku opuścili je, bo wybuchł skandal.Od roku jest konflikt między właścicielką mieszkania a żoną pana Artura na tle rozliczeń z tytułu wynajmowania mieszkania – przyznaje osoba znająca rodzinę pana Artura, która do niedawna udzielała im porad prawnych. Prosi o zachowanie anonimowości. Opowiada, że obecna żona pana Artura była najemcą. W mieszkaniu zamieszkiwała z obecnym mężem, swoimi dziećmi i matką. – Konflikt dotyczy zaległości z tytułu wynajmu oraz roszczeń za zniszczenia w mieszkaniu, m.in. zdemolowane drzwi do łazienki. To kwota rzędu około 11 tys. zł. Wszystko wskazuje na to, że sprawa zakończy się sądem i komornikiem – tłumaczy. Dodaje, że małżonkowie, wyprowadzając się z wynajmowanego mieszkania, twierdzili, że robią to dla dobra Fabianka, by chłopczyk podczas kontaktów z ojcem miał własny pokój.
Co jeszcze bardziej zaskakujące, małżonkowie po przeprowadzce wynajmują połowę domu. Płacą 3 tys. zł miesięcznie. To prawie dwa razy więcej niż wcześniej płacili. W wynajmowanym domu mieszka teściowa pana Artura oraz dzieci jego żony. Pan Artur z powodu chorej nogi nie pracuje. Często zmienia pracę. Obecnie powrócił na myjnię samochodową, jednak jest na zwolnieniu lekarskim. Jego żona pracuje jako sprzątaczka w szpitalu. (...)
Małżonkowie twierdzą zgodnie, że żadnych długów nie mają. Owszem pani Ewa wspomina o rozliczeniach z poprzednią właścicielką mieszkania, która groziła jej komornikiem. – Podwyższała czynsz, bo auto jej się psuło i szukała pieniędzy na nowy samochód – tłumaczy Artur T.. – Od września ub. roku nie mieszkamy tam. Robią to po złości, regularnie płaciliśmy co miesiąc, a tu nagle długi. Raz właścicielka mieszkania wysłała do mnie pismo, że komornika będziemy mieli i na tym się skończyło – przypomina sobie pani Ewa. (...)"
W moich oczach inaczej to wyglądało, przede wszystkim uciekli z mieszkania zostawiając po sobie 35 tysięcy długu po półtora roku wywoływania awantur i sprzeczek z sąsiadami, mieszkanie zostawili zdewastowane i brudne, sierść była w lodówce, w zamrażalniku, na okapie kuchennym, dosłownie wszędzie; w podłodze dziury, na biurku dziecięcym napis o kutandze i jak dobrze jest robić lodzika. Wspominałam o tym w tym wpisie. Powiem tak: w świetle powyższego w ogóle nie żałuję powiadomienia sądu rodzinnego o jej długu i dewastacji mieszkania, zwłaszcza, że było to poparte dowodami, wyrokami i wnioskami do komornika; jak mówi mój brat: jak dziad leży, to go dobij, bo jak dziad ożyje, to cię torbą zabije.