chyba jednak trochę przeżywam rozstanie

 bo wczoraj wiozłam mamę i przejechałam na czerwonym świetle (nawet nie pamiętam, żebym na nie spojrzała), dwa razy zostawiłam kluczyk w aucie zostawiając je na parkingu (auta nawet nie zamknęłam) i opowiedziałam nawet sąsiadce (która przyszła z córką i jej narzeczonym prosić mnie na wesele), że przyjdę na pewno sama, bo w piątek rozstałam się z facetem, a z łapanki z Internetu boję się kogokolwiek przyprowadzić (nie wiem, czy się nie upije albo nie zrobi awantury). 

Dlatego dobrze, że wzięłam wolne do Trzech Króli, bo jednak rozkojarzona jestem.

Zrobiłam szybki bilans i wyszło mi, że trzy razy ja kończyłam relację, a dwa razy ze mną kończono (oczywiście wliczając tych, z którymi się co najmniej całowałam). Jestem statystycznie przeciętną Polką.

Oczywiście teraz nie czuję, że zatrzymał się mój świat, nie straciłam źródeł dochodu, nie wpadłam w zespół ostrego stresu, nie straciłam relacji z rzeczywistością. Jedyne co straciłam to te dwa telefony dziennie, trwające ostatnio krócej, niż minuta.

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. dziękuję. To się kończyło od jego powrotu do Polski, zresztą i tak cały czas bylam w sumie sama , więc rzeczywistość dookoła nie czyni róznicy.

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze są moderowane. Anonimowe komentarze, komentarze osób bez własnych, aktywnych blogów i te, które przez autorkę zostaną uznane za zbyt wścibskie i złośliwe oraz te bez optymizmu, nie będą publikowane.

Popularne posty z tego bloga

Sylwester marzeń

Kto jest prawdziwą gwiazdą?

302 w kafejce