Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2025

3

Dzień spędziłam na takich rozkminach, że z tego wszystkiego zapomniałam dziecku ugotować obiad. W każdym razie wróciłam do wróżby sprzed dwóch tygodni i zobaczyłam w niej sens. Zakupy ciuchowe wczoraj porobiłam, nawet pokusiłam się o kilka koszul z ultra fast fashion (czyli Shein). Nigdy tam nie zamawiałam wcześniej, więc czy jakość mnie zadowoli, to się okaże. Napisałam też do banku wniosek o zamknięcie konta. Rozdzieliłam też zamówione słodycze dla obu bratanic; jeśli się zmobilizuję, to dzisiaj opakuję paczki w papier ozdobny.  Poza tym jakoś ostatnimi weekendami nie mogę zmobilizować się do jogi.

323edit

Obraz
A teraz grzeję się pod kołderką przy świecy o zapachu pomarańczy i herbatkach z kalendarza adwentowego i zastanawiam się, czy by nie zrobić sobie zakupów online. Mam na oku takie bluzy. Wiem, że bluza nie jest szczytem elegancji, zwłaszcza z biurze, ale lubię ubierać się prosto i wygodnie.  edit.: chyba sama się oszukuję chcąc widzieć sprawy w lepszym świetle, niż są.

322

 Z paznokci dzisiaj nic nie wyszło - L. dojechał do mnie w godzinach zabiegu, więc wiadomo, że jego wizyta stała się priorytetem i przełożyłam termin.  Poszliśmy na pizzę w ramach obiadu, ja dostałam z gorgonzolą, gruszką i orzechami włoskimi - pizzerman się pomylił i upiekł mi to zamiast quattro formaggi, ale super smakowało i nawet ucieszyłam się z tej pomyłki. Po odstawieniu go na dworzec odebrałam paczki - słodycze dla bratanic, kalendarze adwentowe dla mojego młodszego (starszemu wysłałam bezpośrednio na warszawski adres), moje suplementy. Dzień spokojny i udany.

321

 Od jakichś kilku dni chodzi za mną myśl o podcięciu końcówek, dosłownie dwa centymetry. Jestem więc umówiona na dziś do fryzjera. Zastanawiałam się przez chwilę, czy nie umówić się na ombre (ale doszłam do wniosku, że lepiej dla portfela jak moja farba będzie nazywać się, jak wyczytałam u kogoś sympatycznego, "z promocji"). Jutro idę robić paznokcie. Chodzę do dziewczyny, która na Booksy opisana jest jako poczatkująca pracownica, więc płacę poniżej normalnej stawki salonowej, ale paznokietki wychodzą pięknie. Dziewczątko nie ma jeszcze skończonych osiemnastu lat, ale twierdzi, że już ma czteroletnią praktykę. Oczywiście zaczynała od robienia sobie i rodzinie. Jak z nią o tym rozmawiałam, to przypomniał mi się stary dowcip o szukaniu przez pracodawców dwudziestoletnich pracowników z dziesięcioletnim doświadczeniem. Nastrój lekko w górę, dzisiaj widzę sens nie tylko pracy zawodowej. Dzisiaj też czuje należycie, jak dotąd, wykorzystany dzień. Może nawet znajdę energię w sobie, ...

320

 Skonsultowałam objawy zmęczenia z koleżanką z pracy i wyszło od niej, że  fajnie by było, gdym zaczęła suplementować magnez i witaminę B (konkretnie cytrynian magnezu w dawce co najmniej 500 mg  tu i kompleks witaminy B tu ), zwłaszcza że jestem kobietą w okresie perimenopauzy. Zamówiłam i dobrałam sobie do tego BioMarine NeuroLipids ( tu ), brałam to kiedyś i lepiej funkcjonowałam, w sumie nie wiem, dlaczego przestałam.  W pracy rano zaplanowałam sobie jedno, wyszło zupełnie co innego, do tego nagle poczułam się tak zmęczona, że znowu wcześniej wyszłam. Musiało być naprawdę źle, bo przed wyjściem odebrałam telefon od klientki, która zapytała, dlaczego tak smutno brzmię. W domu zjadłam trochę ptasiego mleczka (cukier) i zmęczenie przeszło. Może to wszystko stres, bo wczoraj wieczorem zapodałam sobie melisę z szyszką chmielu i nawet spałam całą noc z tylko jednym wybudzeniem. Przyszły mi wreszcie herbaty Yogi, mam je tylko odebrać z paczkomatu, więc czekam sobie, aż...

319 edit.

 Południowy wpis jakoś tak mało  optymistyczny, a przecież moje życie płynie sobie lekko. Muszę się tylko pilnować i nie słuchać za dużo dołującej muzyki, bo wtedy siada mi nastrój. Młodsze dziecko dużo opowiada o czasach podstawówkowych, gdy z jego tatą "mieliśmy kosę". Kosa odeszła w niepamięć, choć przyjaciółmi nie jesteśmy - wrogami też nie, raczej neutralnie. A więc dziecko przyznało się w jakich okolicznościach zniszczył się jego pierwszy smartfon i że jego rodzeństwo (wbrew temu, jak to drzewiej wyglądało) nie jest winne temu zdarzeniu. Ja też, wydaje mi się, jestem dużo pogodniejsza, niż w tamtych mrocznych czasach.  Skończywszy dzisiaj moje zaplanowane obowiązki koło dwunastej, o trzynastej rzuciłam nieśmiało w przestrzeń biurową "A może ja bym na dzisiaj już sobie poszła?" i otrzymawszy zgodę, czym prędzej ulotniłam się z pracy. Pojechałam na zastrzyk, weszłam do apteki po melisę, dwie godziny później byłam na hennie. Wyciszyłam telefon, bo pomyślałam sobi...

318

 Mam kłopoty ze snem, co mnie martwi, bo może to oznaczać nawrót choroby. Wczoraj niepotrzebnie czując piasek pod powiekami wypiłam po południu ze trzy kawy, które najwidoczniej w połączeniu z wciąż trwającym audytem wpłynęły na mnie pobudzająco. Przypadek syna koleżanki z pracy sprzed dwóch miesięcy sprawił, że wiem, że nawrót może nastąpić mimo brania leków - coś pstryka w mózgu i nagle jest za dużo dopaminy. Będę dzisiaj w aptece, może kupię jakąś herbatkę wyciszającą i wiem już, że dla mnie istnieje limit dwóch kaw dziennie z samego rana. Audyt ciągnie się jak flaki z olejem, ciągle coś wychodzi - w sensie jakieś moje przeoczenia. Niby staram się do tego spokojnie podchodzić, powtarza sobie, że to tylko praca, ale skoro nie umiem zasnąć o rozsądnej porze, to znaczy, że wewnętrznie to na mnie wpływa.  Wczoraj po północy do mojej sypialni zajrzało dziecko i powiedziało: "widzę, że zmieniłaś imię na Nocny Marek". Takimi tekstami tak bardzo przypomina mi jego ojca - choć wizu...

317

 Na południu spadł śnieg, u nas też, ja wyciągnęłam wełniany płaszcz z szafy. W płaszczu obie kieszenie były dziurawe, ja ze starczej ślepoty ledwo nawlekłam nitkę na ucho igielne, ale jakoś operacja "zaszywanie kieszeni" się udała.  W płaszczu bardziej elegancko, niż w puchatej kurtce, w której kołnierz co trochę usmarowany bywa podkładem do twarzy. Przyszedł kalendarz adwentowy z herbatami - jak to ja: nie poczekałam z nim do grudnia, tylko od razu zaczęłam konsumpcję. Akurat teraz miałam czas na degustację. Przy okazji wspomniała mi się herbata z dodatkiem lukrecji kupowana w zwykłym, holenderskim dyskoncie i coś tam sobie wyszukałam na Allegro z jakichś jogicznych herbat, zobaczę, jak będzie smakowało. Ostatnio piję dwie kawy dziennie i morze herbat. Z lokówko-suszarki zrezygnowałam jednak: włosy mam z natury proste, niepodatne na zakręcanie, więc dotychczasowa suszarka będzie się dalej sprawdzać.  Jak mi wyjdzie w praktyce rezygnacja z koczka-antenki i codzienne myci...

316

 Wczoraj jakoś tak wymarzłam w biurze - kaloryfer w moim pokoju niemal nie grzeje, więc rozkładam sobie na fotelu koc elektryczny, żeby podgrzewać dupkę. Dopiero po przyjściu do domu rozłożyłam się pod elektrycznym kocem (drugi mam w domu) i dopiero to pomogło, rozgrzałam się tak, że do teraz, rana, jest mi niemal gorąco. Troszkę popłynęłam w zakupy - nabyłam dwie bluzy (dzisiaj ma je przywieźć kurier), kalendarz adwentowy z herbatami (herbaty w nim dość drogo wyszły) i na koniec suszarko-lokówkę z zamiarem zaprzestania chodzenia w wiecznym koczku-antence. Na dzisiaj plan jest taki, że czekam na kuriera, w tak zwanym międzyczasie zajmuję się sprawami pracowymi (o ile w ogóle zmobilizuję się rozłożyć papiery). Dziecko jedzie do ojca, więc gotować nie muszę, luz blues.  Na innym portalu dostałam pytanie (w związku z poniedziałkowym wpisem) dlaczego w ogóle zdecydowałam się na relację z L. w takim kształcie, że sama nie potrafię włożyć jej w żadne ramy (choć ostatnio przyszedł mi...

315 edit.

 Osiem godzin się zastanawiałam dlaczego lista  dokumentów nie zgadza mi się z innym zestawieniem, natomiast wychodzę z tego zestawienia na inne i nagle o dwudziestej pierwszej olśnienie! Problem się rozwiązał, bo część dokumentów wystawionych w październiku dotyczyła września. Żeby tak rozwiązania innych pracowych problemów wpadały same do głowy! Potem tak długo grzebałam w komputerze, że wygrzebałam receptę do realizacji, o której to recepcie kompletnie zapomniałam. Obiecałam sobie pojechać z nią do apteki dzisiaj wieczorem. Za to dzisiaj pracowo zwycięstwo - większość klientów obsłużona, został mi ostatni na jutro i potem mogę wrócić do problemu audytu. Miłość jednak uskrzydla.  Dzisiaj taki telefon: "To, co zrobiłaś w Łodzi. Że przyjechałaś i kupiłaś jakieś pieluchy. Choć to takie wstrętne. Uwierzyłem, że mnie kochasz." Ja z humorem: "Szkoda, że dopiero w szóstym roku znajomości". On z żartem w głosie: "Nie rób problemów". Widzę też przemianę, jaką prz...

314 edit.

 Jednak zbyt często działam pod naporem chwili i emocji. Działam też za szybko. Za szybko mówię i piszę. Jak wiadomo, pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł, a emocje są złym doradcą. (bo gadamy znowu i czuję ulgę). W pracy pośpiech, wiele spraw w jednym momencie musimy ogarniać. I babole. Wracam tak pobudzona robotą, że po zjedzeniu obiadu mam ochotę zarzucić ciszę umysłową i połączyć się z pracowym komputerem. Świadomość choroby powstrzymuje mnie od nadmiernej pracy. Wczoraj zadzwoniło "warszawskie" dziecko, zaliczyliśmy długą rozmowę (jego niemal monolog de facto) - w każdym razie jego otoczenie w porównaniu z moim światem to totalny kosmos.  Bardzo dobrze w tym miesiącu idzie mi "no buy". edit.: właśnie przeczytałam zamówioną wróżbę - totalne bzdury, m.in. o toksyczności partnera. W niedzielnym wpisie (usuniętym) dałam upust swojemu chwilowemu rozżaleniu, ale toksyczności nigdy bym mu nie zarzuciła, wręcz przeciwnie, mimo przeciwności losu jest to osoba, z kt...

313

 Poniedziałkowy wieczór - jedna wielka bieganina. W drodze z pracy spostrzegłam pomarańczową kontrolkę na desce rozdzielczej, wskazująca na niskie ciśnienie w oponach. Podjechałam po lekarzu na stację, coś tam dopompowałam, ale kontrolka nie zgasła. Po powrocie do domu poprosiłam dziecko, by się zajęło problemem. Dziecko tak się zajęło, że od kondensatora rozładował się - jak się okazało dzisiaj rano - akumulator. Auto najpierw nie chciało wyłączyć świateł, potem umilkło całkowicie. Uruchomiłam wszystkie swoje zdolności organizacyjne - dzwoniłam dwa razy do serwisu Toyoty, zgłosiłam zdarzenie do Assistance. Przedtem wymieniłam baterie w kluczyku i pilocie - bo myślałam, że to wina baterii i zdążyłam zamówić taxi z powerbankiem do samochodów.  Na grupie pracowej w międzyczasie napisałam, że spóźnię się do pracy. Pan z pomocy assistance zdiagnozował auto telefonicznie i orzekł, że na 99% rozładowała się bateria rozruchowa. I tu uratował mnie brat, który zadzwonił i zapowiedział ...

2.1

  Że życie solo nie jest łatwe przekonałam się jadąc do lekarza. Na desce rozdzielczej w mojej corolli wyświetlił się pomaranczowy wykrzyknik w nawiasach - słabe ciśnienie w oponach. Próbowałam po lekarzu na stacji paliw dopompować sobie powietrze - ale bezskutecznie. L. śmiał się ze mnie, że mam "panów" od wszystkiego, ale przecież nie mam męża, który wyrówna mi ciśnienie w kołach. Swojego "pana" od opon też mam. Tym razem postanowiłam najpierw poprosić dziecko. Może ono to zrobi.

2

 Skasowałam wczorajszy wpis - nikt nie lubi chwalić się porażkami. Za to dzisiaj budzik obudził mnie z głębokiego snu, ale dobrym nastroju. Jak śpiewała Martyna Jakubowicz: "dzień wczorajszy to już wiek". Znowu wytłumaczyłam sobie sen Chatem GPT i w sumie bardzo podobają mi się jego interpretacje. Wczoraj też postawiłam sobie Chatem tarota na uczucia, włącznie z narysowaniem portretu tego "jedynego" (zaskakująco przypominał portret astrologiczny faceta, którego rysował mi Chat według mojej daty urodzenia onegdaj). Wróżba była bardzo pomyślna, na koniec napisałam Chatowi "wiem, że kłamiesz, ale poprawiłeś mi humor". On mi odpowiedział "Grunt to wiara". Ponoć te maszyny zaprogramowane są tak, by wprawiać pytającego w dobry nastrój.  W pracy w tym tygodniu deadline, właściwie został mi jeden duży klient i kilku drobnych. W ten poniedziałek czuję sprawczość i wierzę, że zawodowo tydzień będzie udany.  Dieta OK, waga stabilna. Piję herbatki z "Zi...

1 uniwersum

 W zeszłym tygodniu spotkałam sie z moją przyjaciółką. Która jest w dwudziestoletnim małżeństwie z trójką potomstwa, zawartym po dziewięciu latach chodzenia z przyszłym mężem. Jest to jednocześnie jedyny w jej życiu partner seksualny. Kiedy wspomniałam jej o szczegółach mojego ostatniego spotkania z L., popatrzyła tylko na mnie i powiedziała "nie znam tego [twojego] świata". Żyjemy w dwóch różnych uniwersach.

312

 Postanowiłam zamknąć konto Inteligo. Myślałam o tej decyzji od jakiegoś czasu. Konto Inteligo mam ponad dwadzieścia lat, ale bank przestał je rozwijać - obecnie nawet lokaty nie są w tej usłudze dostępne, e-Urząd przeniósł z wnioskami do PKO BP. Wprawdzie koszty miesięczne są niewielkie, ale z codziennymi płatnościami przeniosłam się w lutym do konkurencji. Rachunki Inteligo trzymałam z powodu ekslokatorki (podałam jeden z nich we wnioskach egzekucyjnych) i innych moich dłużniczek, które spłacają swój dług w ratach. Do dłużniczek wysłałam dzisiaj pisma z prośbą o wpłaty na inne konto, pozostaje mi do załatwienia zmiana we wnioskach egzekucyjnych. Obiecałam sobie, że w poniedziałek, jak tylko będę miała w ręku sygnatury spraw, napisać przez mObywatela do mojej komorniczki. Siedziałam i myślałam, i nagle wpadłam na pomysł, że sygnatury znajdę w historii operacji bankowych - wniosek do komornika wysłałam więc natychmiast po ich ustaleniu .  Poza tym będąc w mieście postawiłam so...

311

  Na chwilę zapomniałam się z redukcją. Kiedy w długi weekend brałam kurczaczki z KFC dla dziecka, dali do tego aż trzy porcje frytek - wszystkie pożarłam jeszcze w samochodzie (dziecko nie je frytek). W środę poprawiłam połową bochenka chlebka z ziarnem. Jednak wszystko się naprawiło, dzisiaj pomiar wagi wskazał 58,9 kg.  Jedna z córek L. sprawiła sobie pieska, piesek obecnie waży 20 kilo, docelowo 40. Dzieci nie ma. Nie powiedziałam mu, co sądzę o "psieckach" i 40-kilowych pieskach trzymanych w blokach, zwłaszcza w sytuacji, gdy pies boi się klatki schodowej i odmawia chodzenia po schodach (kładzie się i trzeba go wnosić i znosić), ale swoje pomyślałam. Szanuję decyzje o posiadaniu psów/kotów zamiast dzieci, ale swoje zdanie mam. Sama, mimo że mieszkam w dużym domu z podwórkiem, nie myślę o posiadaniu psa, ani kota - nie czuję, żeby mnie było stać na zwierzę w obecnych czasach, gdy od ich właścicieli wymaga się więcej, niż od matek dzieci; ani nie mam w...

310

 Weszłam sobie dzisiaj na moje konto w e-ZUS i dotarłam do informacji o mojej hipotetycznej emeryturze. Na obecną chwilę będzie ona wynosić  1154,32 zł.  Mniej, niż minimalna emerytura teraz. Zaprzeczenie. Gniew. Wewnętrzna walka. Depresja. Akceptacja. Sobota. Niedziela.

309

 Cały dzień bardzo pracowity. Na dodatek mowa była o zmianach w pracy, mam nadzieję, że wreszcie się spełnią - nadzieję miałam już w zeszłym roku, a gucio z tego wyszło. Według pewnej jasnowidzki czekają mnie najpierw poważne zmiany w pracy, a dopiero potem zmiany związkowe. Niby głupio wierzyć we wróżby, niebyt niepostępowo, nieracjonalnie i cokolwiek by nie napisać, nie jest to poparte dowodami, ale jakoś raźniej się na duchu robi, jak człowiek pomyśli, że może, może będzie jeszcze lepiej, niż jest. W każdym razie upominam sie od L. o randkę.  Mama cieszy i śmieszy, na ej aj mówi AL mi to powiedział, AL mi tak napisał. Zamiennie czat dżi pi di. Poprawiana, dalej wymawia źle. Ale generalnie fizycznie i mentalnie bardzo dobrze się trzyma.

308

 Przez Internet przetacza się fala postów na temat filmu "Dom dobry". Dlaczego powinno się ten film zobaczyć. Dlaczego nie powinno się oglądać tego filmu. O wdrukowywaniu dzieciom schematów przemocowych i poddawaniu dzieci przemocowej indoktrynacji. O roli ustawień hellingerowskich w zapobieganiu przemocy i walce z przemocą nawet. Do wyboru, do koloru. Ja wybrałam obejrzenie tego obrazu.  Uprzedzona zostałam, że dotyczy przemocy fizycznej, seksualnej, finansowej, słownej, więc jakoś do momentu migawek z wymiany argumentów pełnomocników na sali sądowej i przedstawienia dowodów oglądałam, jak we śnie. Jakby to wszystko było jakimiś nierealnymi historiami. A jednak film tak skłania do zastanowienia, że trzeci raz o nim wspominam. W każdym razie na mnie podziałało też tak, że doceniam, jak łagodny jest L. Kiedy on mówi, że mnie kocha, to słyszę w głowie słowa piosenki "Wymyśliłem ciebie", którą śpiewał Zaucha "do mnie mów najłagodniej, jak tylko ty potrafisz"....

307 ministranci

 Święto Niepodległości spokojne. Obejrzałam w telewizji uroczystości przed Pomnikiem Nieznanego Żołnierza w Warszawie - zawsze oglądam.  Po obiedzie pojechaliśmy z dzieckiem do kina. "Dnia Świra" opowiadać nie trzeba, jest to satyra na przywary stereotypowego Polaka. Nie wiem, czy od czasu nakręcenia tego filmu cokolwiek się zmieniło w mentalności przeciętnego rodaka, szczególnie uderzyło mnie odniesienie do stanu ówczesnej polityki. Na pewno zmieniło się to, że teraz w reklamach to mężczyźni wkładają naczynia do zmywarki i piorą w pralkach, a krew na podpaskach przestała być estetycznie błękitna. Potem "Ministranci". Spojlerować nie będę, natomiast uważam, że warto ten film zobaczyć. Scena przemocy, w której główny bohater "oddaje życie" za potrzebujących jak Chrystus, wstrząsająca jak przebitki z sali sądowej w "Domie dobrym". Popłakałam się, tak że potrzebowałam chwili po wyjściu z kina, by nie mówić łamiącym się głosem. Na duchu podnosi jedna...

306 nie pytaj mnie

Obraz
 W południe oglądałam w telewizji obchody Święta Niepodległości Polski, potem zaczęłam skakać pilotem po kanałach, by natknąć się na odcinek "Kiepskich". Ot, cała Polska w tych dwóch elementach. Dziecko pokazało mi na Twitterze filmik, w którym stuletni weteran wojenny z UK w telewizji śniadaniowej powiedział, że Wielka Brytania obecnych czasów nie była warta tego poświęcenia, które było przedmiotem działań i śmierci jego towarzyszy i przyjaciół w czasie wojny.  Dokąd zmierza Europa?

305 dom dobry - jeszcze raz

Obraz
 Wczorajsze wyjście do kina było wyjątkowo wyjściem do kina sieciowego w galerii handlowej i przekonało mnie, jak kulturalna jest publiczność kina studyjnego. Reklamy leciały ponad dwadzieścia minut od planowanej godziny rozpoczęcia seansu, a przez ten czas cały czas usadawiali się widzowie. Jednak w "moim" kinie studyjnym lepiej jest to zorganizowane, ludzie wchodzę i wychodzą sprawniej, a reklamy są wyświetlane w ilościach minimalnych.  Tym niemniej "Dom dobry" to film dobry, składający się jakby z wielu możliwych rozwiązań podobnych (w sumie) do siebie historii. Kilka możliwych zakończeń, włącznie z samobójstwem głównej bohaterki. Nie ma muzyki, która by podbijała przekaz, historie opowiedziane mówią same za siebie. Czyste fakty pokazane w trakcie procesu sądowego wstrząsające. Moja własna opowieść z - w sumie - niezgodnością charakterów i brakiem prawidłowej komunikacji to banał. Przed kinem zaliczyłam na szybko TK Maxx, skończyło się prośbą "Kochanie, czy ...

304 dom dobry

 Dwa dni długiego weekendu przebarłożyłam nie wiem na czym, więc trzeci i czwarty dzień postanowiłam spędzić na oglądaniu filmów. Pierwszego dnia drugiej połowy weekendu na tapet poszły "Substancja" (potwór sikający krwią aż komiczno-ironiczny, ale wydźwięk końcówki smutny) i "Dom dobry" (tu oddaję honor mojemu eks, przy tym filmie to był ideałem; podoba mi się konwencja filmu-snu). Do tego obejrzałam wszystkie tegotygodniowe odcinki mojego tureckiego serialu. Następnego dnia zaplanowałam odświeżoną wersję "Dnia świra" (klasyk, który chcę obejrzeć z dzieckiem) oraz "Ministranów" - pokaz przedpremierowy.  Wracając z kina wzięłam dziecku kubełek z KFC - dali do tego frytki, które ja zeżarłam. Mea culpa. Przez to wszystko przestałam się przejmować przymusowym postojem w pracy.  Może jutro przed kinem porobię trochę prania.

303 nie mamy fizycznego kontaktu znowu

 Jest długi weekend, a ja siedzę w domu myśląc o pracy. Jednocześnie myślę o idei work-life balance i mając na uwadze doświadczenia życiowe, staram się też tę równowagę stosować w życiu. Myśl o pracy nie jest natarczywa, raczej dotyczy tego, co czeka mnie w środę. Oczywiście przez błędy w sprawozdaniu pracy nie stracę, ale wychodzi tu brak pomocy i szkoleń.  Wczoraj byłam na jodze. Od jakiegoś czasu tak kładę matę, by w lustrze obserwować godzinę - ile jeszcze zostało do wyjścia. Jakkolwiek te zajęcia, na które chodzę, bardzo mi odpowiadają, to jakoś w trakcie nie czuję endorfin i dopiero na sam koniec, gdy dziękujemy sobie za praktykę w geście Anjali mudra, to wtedy czuję prawdziwą ulgę. Jednak oprócz w-f w szkole i na studiach, który był obowiązkowy, jest to rodzaj ruchu, na którym wytrzymałam jak dotąd najdłużej.  W uczuciach nie wiem co, teraz na tapecie jest fizjoterapia, więc L. jeździ za nią po całym kraju, przez co znowu nie mamy fizycznego kontaktu. Ja mam pracę,...

302 w kafejce

Obraz
 Dzisiaj robiłam paznokcie w moim stałym punkcie (może niepotrzebny wydatek, ale henna brwi i paznokcie to wszystko, co robię; hybryda jak hybryda, może sztuczna, ale mam zadbane skórki wokół paznokci, a to moja zmora), a po paznokciach przemiłe spotkanie z przyjaciółką w ulubionej i stałej kafejce. Nie mogłyśmy się nagadać, miałyśmy się spotkać przed Wszystkimi Świętymi, ale jej stan zdrowia nie pozwolił (wylądowała na SOR z górnym i dolnym ciśnieniem trzycyfrowym i dusznościami). Pumpkin spice latte (stanowczo za słodka, słodycz zabiła smak dyni) oraz pyszna tarta pistacjowa. Poruszyłam między innymi temat, że ojciec moich dzieci namawiał je kilka lat temu na podjęcie życia seksualnego - młodsze dziecko przyznało mi się całkiem niedawno, że gdy miało piętnaście lat, jego ojciec mu powiedział, że w tym wieku przeżył swoją inicjację seksualną i dobrze by było, gdyby dziecko znalazło sobie partnera do seksu, nawet gdyby to nie miał być ktoś na stałe. W pracy jak w pracy; w czwartek ...

301 Sętowski

Obraz
 Kolejny raz dochodzę do wniosku, że na pewne czynności wymagane prawem w mojej pracy jest stanowczo za mało czasu, co więcej w jednej dacie kumuluje się kilka deadline'ów i jak się ma do obsługi naraz kilkanaście podmiotów, to delikatnie mówiąc robi się gorąco. Stąd babole. W tym zakresie podobają mi się rozwiązania niemieckie. Dzień więc upłynął na pracy zawodowej, która zabrała mi cięgiem trzynaście godzin, tak więc teraz mam ochotę tylko barłożyć. Na dziś nie mam więcej nic do napisania. Zmieniłam nieco wystrój sypialni. Zmieniłam nieco wystrój sypialni

300

  Jak się dzisiaj zabrałam do roboty (jestem po pierwszej jej połowie), to nawet się okazało, że babol pracowy jest mniejszy, niż mi się początkowo wydawał. Ale to uczy mnie większej staranności w pracy (co oznacza, że między innymi powinnam poświęcać mniejszą ilość czasu na Vitalię w pracy). I jak to zwykle bywa, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, nie chcę pokazywac fikcji w sprawozdaniach. Dla równowagi psychicznej w trakcie roboty słucham sobie Kaski Sochackiej (dzienks, Jarmużu).  Dietetycznie bardzo się staram, dzisiaj wskazanie wagi pokazało 58,8 kg. Nie jem chleba, ryżu, makaronów, cukru.  Kawa tylko czarna i herbaty ziołowe i owocowe bez cukru. Poza tym umiarkowanie wszystko. Wczoraj na obiad zrobiłam spaghetti bolognese i jadłam sam sos z mięsem. Wyszperałam w Biedronce granolę bez dodatku cukru i jak mi się chce słodkiego, to sobie szykuję porcję. Od poniedziałku nie mogę znaleźć w Biedrze mojej ulubionej sałatki z kurczakiem i moz...

299

  Wyszedł mój straszny babol w pracy, bardzo się zdenerwowałam, ale audytorka zgodziła się, żebym go poprawiła, ja po kilku godzinach ochłonęłam i doszłam do wniosku (kolejny raz), że moja praca to nie wojna, ani operacja na żywym organizmie, że pomyłki się zdarzają, a grunt to fakt, że zawsze można je poprawić. Prawie miałam napić się z tego powodu różowego wina (dar od mamy), ale się powstrzymałam. "Traktat o łuskaniu fasoli" mi nie idzie, już nawet pomyślałam sobie, że to kolejna książka z nagrodą Nike, która dla mnie jest poniżej oczekiwań. Ale może rozdział za rozdziałem domęczę, może książka potrzebuje się rozkręcić. Przynajmniej dzisiaj wrócę do tej książki, po tym błędzie w pracy jestem taka pobudzona (pomimo dwóch Validoli), że nie wiem, kiedy usnę. L. zauważył moja ochłodzenie, na początku próbował oponować, dzisiaj cierpliwie to znosił. Kiedyś czytałam, że takie górki i dołki (przypływy i odpływy uczuć) powodowane są fazą cyklu u kobiet, że kobiety najczęściej zryw...

298

 Po porannej jodze w niedzielę podałam dzieciom obiad. Trochę posiedzieliśmy i porozmawialiśmy przy stole, potem starsze dziecko spakowało walizkę i pognało do stolicy. W sumie było trochę po trzynastej, dziecko jechało swoim samochodem, ruch pewnie wzmożony, więc wolałam, żeby jechał jeszcze w dziennym świetle, niż wracał po nocy. Ja założyłam dres i poszłam sprzątać liście w ogrodzie. Upociłam się przy tym tak, że dosłownie miałam mokre plamy na bluzie. Prawie dwie godziny wzmożonego ruszania rękami plus skłony i podnoszenie. Jak się okazało wieczorem, zdążyłam przed deszczem. Nie wiem, czy dusze wybaczą mi prace ogrodowe w Dzień Zaduszny - moja mama twierdziła za czasów mojego dzieciństwa, że to dzień, kiedy dusze plączą się po ziemi, nie powinno się wtedy słuchać głośno muzyki, żeby ich nie spłoszyć, a przed siadaniem na krześle czy kanapie powinno się dmuchnąć na siedzisko, żeby nie usiąść na duszy.  Po wszystkim kąpiel, maska na włosy, peeling enzymatyczny na twarz ...

297

Chyba mogę się nazwać jednostką uzdrowioną psychicznie, bo ostatnio wpadłam na pewne  posty jakiejś psycholog na Instagramie i jakkolwiek są one ciekawe, to po przejrzeniu z grubsza, doszłam do wniosku, że zawierają wnioski, do jakich doszłam sama. Zresztą, podczytuję też wpisy psycholog Wojdyłło na profilu Zwierciadła i to co ona mówi, jest prawdziwe, ale dla mnie są to już dawno samodzielnie odkryte prawdy. Moją terapią była praca zawodowa, pisanie bloga i pewien skasowany już wątek na forum Kafeterii. Zwłaszcza pisanie dało możliwość "wygadania się", komentarze innych - możliwość ujrzenia moich problemów z punktu widzenia innych, wpisy innych kobiet na kafeteryjnym wątku - poczucie, że nie jestem jedna sama samotna, a mój los podzieliło wiele innych kobiet. Te wpisy dały też możliwość uzmysłowienia sobie, że rozstania następują z rozmaitych powodów, że można się odbudować po rozstaniu, że wartość kobiety nie jest mierzona "posiadaniem portek" przy boku, że siły t...

296

Obraz
 Ograniczenia dietetyczne, które sobie narzuciłam, dają efekty - jest już stabilna piątka na pierwszym miejscu we wskazaniu wagi.  Wczoraj podjechałam do biura koło dziesiątej rano, wypiłam kawę, kurier przyszedł wcześniej, niż zazwyczaj. Potem weszłam na krótką bumelkę sklepową - nabyłam spodnie z przepięknej wełenki i do tego sweterek oraz dwie bluzki w modnym, czekoladowym brązie. Ten czekoladowy brąz i pudrowy róż był też modny ze dwadzieścia lat temu, pamiętam bardzo dobrze, w opisach ciuchów na Allegro używano dokładnie tych samych określeń. Potem pojechałam na cmentarz w mieście, babcia jakby mnie prowadziła za rękę, bo jej grób znalazłam bez trudu - a przecież we wcześniejszych latach zdarzało mi się błądzić. Wieczorem teatr - zastanawiałam się, jak przeszłam (i to bardzo dobrze) przez maturę nie znając "Tanga". Chcę sobie kupić plakat z tego przedstawienia, mam nadzieję, że są jeszcze dostępne. Dzisiaj pojechałam na cmentarz na wsi, spotkałam parę osób z rodziny i na...