Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2025

Perspektywy

Miałam często wrażenie, że w okolicach końca żeber moje ciało związuje dookoła niewidzialna nitka, sznurek, po wczorajszej jodze to wrażenie z lewej strony przeszło, delikatnie to jeszcze czuję po prawej stronie. Joga, na którą chodzę w środę, to joga powięziowa, więc może mi jakaś blokada powięzi ustąpiła. Nie jest ten rodzaj jogi bardzo intensywny i dynamiczny, ale dane asany wykonuje się wiele razy i czasem trzeba zastygnąć na dłuższą chwilę w zadanej i może mam pierwsze, pozytywne efekty.  Co do relacji romantycznej, może błędnie wskutek tarota nastawiłam się na zmiany w minionym wrześniu (miałam wróżone zmiany remontowo-przeprowadzkowe na ten miesiąc), a przecież przeprowadzka i malutki remont nastąpił, bo starsze dziecko w połowie września przeniosło się do stolicy i trzeba było odświeżyć mieszkanie dziadka, w którym zamieszkało. Na ten rok mam wróżoną ciążę (ha ha), ostatnim razem, jak we wróżbie była ciąża, to moja bratowa dokładnie w określonym miesiącu zaszła w ciążę...

Mianujom mie Hanka

 Zachęcona reklamami na Fb i opiniami zwykłych ludzi, obejrzałam na TVP VOD monodram "Mianujom mie Hanka". Trudne tematy. Znałam takie historie, bo albo jednej z koleżanek z młodości ukazywał się duch dziadka Ślązaka z wyciętymi swastykami na butach, albo ktoś w latach osiemdziesiątych wyemigrował do Niemiec; ale nigdy nie były to historie  w życiu wyłącznie jednej osoby. Górny Śląsk jest mi bliski, ponieważ studiowałam w Katowicach i coś z tego regionu wciąż we mnie jest. Część mojej pracy zawodowej odbywała się w Katowicach i tam spotykałam jednych z najbardziej sympatycznych ludzi w kraju (a jeździłam wtedy po całej Polsce). Pamiętam też, jak uspokoiła mnie śląska gadka pielęgniarza, gdy pierwszy raz trafiłam na OZ. Płakałam. Takie są te nasze małe ojczyzny.

Nad poranną kawusią

Myślę, że po trzy tygodniowym rozpoznaniu propozycji zajęć z jogi wybrałam te, które najbardziej mi odpowiadają: spokojne w tempie, z zastyganiem na jakiś czas w danej asanie, jednocześnie widzę, jak mnie rozciągają i relaksują, także w głowie. Odpadła joga z kołem ze względu na szybsze tempo i nieco problemów z utrzymaniem równowagi na przyrządzie oraz vinyasa joga, która przypomina mi dynamiczny taniec. Będę zatem dłużej w niektóre dni tygodnia siedzieć w biurze, bo nie opłaca mi się jechać z miasta do Laskowa, pocałować klamkę i zaraz wracać do miasta. Nie chcę też włóczyć się po galerii handlowej, szkoda potencjalnego wydawania pieniędzy, a w biurze ciepło i zawsze mogę się napić kawy z ekspresu czy gorącej herbaty. Potrafię już (choć na krótko) na wyprostowanych nogach dotknąć palcami podłogi i jest to OK, bo bo wcześniej ledwo mogłam pochylić się z rękami koło 15 cm nad podłogą.  Weszłam w spodnie sprzed piętnastu lat i wiem, że moda wraca, bo spodnie wyglądają tak, jakb...

Kominek

 Scrollowałam wczoraj przez dłuższy czas Instagram, algorytm podpowiadał mi filmiki i zerkałam na niektóre, w tym taki: jakaś amerykańska celebrytka opowiadała o radzie, jaką dostała od przyjaciółki w sprawie relacji damsko-męskich. Otóż na przyjęciu ta przyjaciółka, zapytana o radę w kwestiach uczuciowych, odpowiedziała: "Nie szukaj fajerwerków, szukaj kominka".  Otóż to. Fajerwerki są widowiskowe, budzą zachwyt, ale przemijają w okamgnieniu.  Kominek czasem trudno rozpalić, ale już zapalony daje, oprócz ciepła, poczucie bezpieczeństwa. Znalazłam swój kominek.

Dziewczyna z igłą

Obraz
Dwie godziny temu wróciłam z kina studyjnego z "Dziewczyny z igłą". Historia ciekawa, skłaniająca do zastanowienia się. Doskonale wyreżyserowany film, drastyczne sceny sugestywnie oddane, piękne kadry, wspaniała gra aktorska, dla wzmocnienia przekazu czarno-białe kadry. Nie dziwi nominacja do Oscara. Jutro zostaję cały dzień w domu - nie chcę spotkać się z wolontariuszami WOŚP. Niech każdy sobie zbiera, na co ma ochotę, ale niech mnie nie zmusza psychicznie do wośpowania - a czuję przekaz z mediów, że NALEŻY WPŁACIĆ na WOŚP. Czuję się psychicznie przymuszana, bo jest to w dobrym tonie i nie wypada się publicznie przyznawać, że nie daje się Owsiakowi - jest się wtedy wyzywanym od pisowców i wyznawców telewizji Republika. Ja od lat wspieram osoby dorosłe chore na choroby psychiczne, ponieważ chore dzieci zawsze wzbudzają współczucie, a dorosłymi "czubkami" nikt nie raczej nie przejmuje, co najwyżej postrzega się je jako osoby głupie, które nago biegają po wsi z siekie...

Piątek wieczór

Obraz
Napisała do mnie pewna, nazwijmy ja Agnieszka, która odzywa się głownie wtedy, gdy ma do rozwiązania jakiś problem podatkowy lub ewentualnie prosi o zrobienie PIT dla matki-emerytki. Tudzież, gdy szuka pracy albo chce założyć działalnośc na słupa. Zapytała mnie dzisiaj na Messengerze, czy może zadzwonić, zanim odczytałam, już dzwoniła. Pomyślałam, że chodzi znowu o PIT dla matki (emerytura krajowa, odliczenie na leki, emerytura zagraniczna), w zamian za co przyniesie kawę mieloną, którą oddaję koleżance (ja używam wyłącznie ziaren, które mielę tuż przed zaparzeniem) i czekoladę, której nie spożywam, bo unikam słodyczy. Wkład mojej pracy niewspółmierny do wynagrodzenia, zresztą nie chce mi się babrać, połączenia nie odebrałam i zablokowałam, żeby nie truła. Jestem gołściarą (od ghosting). M iałam kiedyś skłonności (po rodzicielce) do matkowania wszystkim i (dosłownie) ratowania wszystkich ze wszystkiego bez względu na to, czy ktoś prosił o pomoc, czy nie; na szczęście z biegiem życia wy...

Jak Dżyngis Chan zmniejszył ślad węglowy

 Postanowieniem noworocznym wróciłam po dwudziestu pięciu latach do nauki angielskiego.  Robię lekcje z Duolingo i Busuu, zaczęłam też słuchać Joe Rogana.  I czasem dowiaduję się czegoś ciekawego i kontrowersyjnego. Na przykład tego, że Dżyngis Chan najbardziej przyczynił się do zmniejszenia śladu węglowego bo wymordował 50-60 milionów ludzi.  I że w USA czasami ideologia gender idzie za daleko, bo przykładowo 55-letni mężczyzna czuje się dziewczynką-nastolatką i pokazuje jaja w damskiej przebieralni na basenie.  Byłam wczoraj na jodze Vinyasa, nie złapałam jej idei, za dynamiczna, szybkie przeskoki z pozycji w pozycję, zanim ustawiłam się dobrze w jednej pozycji, to już trzeba było następną przyjmować. I nie chodzi o to, że ćwiczenia były za trudne, bo nie były, ale chodzi o szybkość asan. Odpuszczam tę odmianę. Płaszcz z alpaki przyszedł i został, chodzę w nim jak jakaś lejdi. 

Morning flow

Obraz
 Coś mi się dzisiaj dobrego stało: poszłam sobie na poranną praktykę jogi, a po powrocie, jak już wzięłam kąpiel i umyłam włosy, czułam się wyjątkowo lekko, zarówno na ciele, jak i na psyche; bardzo, bardzo pozytywne odczucia. Czyżby to te endorfiny, które czuje się po uprawianiu sportu? Pierwsza praktyka, na jakiej byłam, był to właśnie Morning flow, tak mnie wtedy zmęczyła, że po powrocie ze studia niemal cały dzień  przekimałam w łóżku.  Idą do mnie dwa zamówione płaszcze. Pierwszy ma doskonały skład (50% alpaka, 50% wełna), za to nie było mojego rozmiaru, wzięłam więc do przymierzenia rozmiar większy. Drugi skład ma po prostu niezły jak na sieciówkę (73% wełny), za to baardzo przyzwoitą cenę. Biję się z myślami. Tutaj bardzo zaskakuje mnie (kolejny raz) moja miłość, bo w przeciwieństwie do pierwszego męża, absolutnie nie wtrąca się w moje pieniądze, a jeszcze zachęca, by - jak już wydawać kasę - to robić to na to, w czym poczuję się bosko. 

Sobotnie przemyślenia

 Spałam dzisiaj dość długo, bo dopiero przed dziesiątą obudził mnie telefon od mojej miłości. Ostatnio jakoś zeszło się nam na poważne tematy, choć ja czasem dla żartu przypominam mu: "Dawno mi się nie oświadczałeś" i wtedy on, zupełnie poważnie, pyta: "Czy wyjdziesz za mnie?". Otóż wczoraj jakoś tak powiedziałam mu to, o czym długo już myślę - że gdybym miała drugi raz wychodzić za mąż, to niepotrzebny mi pierścionek zaręczynowy, impreza i goście. Najchętniej pobrałabym się tylko we dwoje, ale niestety prawo wymaga świadków. Bo ponoć nawet obrączki nie są wymogiem. Mam już nawet biały, lniany garnitur, w którym mogłabym wystąpić. Oczywiście mowa o ślubie cywilnym, tylko ten wchodzi w grę. Może mogłabym występować o stwierdzenie nieważności ślubu kościelnego, ale mnie do szczęścia kościół też niepotrzebny. Sam cywilny to chyba tylko w kwestii pozyskania informacji o ewentualnym leczeniu partnera, może w finansach (np. jeśli dalej będziemy etatowcami, może korzystnie...

Czy obietnice są po to, żeby je łamać?

Moim postanowieniem noworocznym było m.in. zmniejszenie ilości kupowanej odzieży. Tymczasem wczoraj zamówiłam płaszcz i kilka swetrów do przymierzenia. Bo sobie wymarzyłam parę ciuchów w kolorze sierści wielbłąda. A że nie chcę kupować poliestrów, to kwoty dla mojej mamy byłyby szokujące, gdybym jej je ujawniła.  Pisałam ostatnio, że radca prawny  klient (ten od zeszłosylwestrowej propozycji romansu) się rozwodzi? Wiedziałam, że przebywa poza byłym wojewódzkim, pobliskim miastem, więc zadzwoniłam wypytać o sprawy, że tak powiem, biznesowe (mamy powiązania pracowe). Musiało mu to dodać odwagi, bo wczoraj brałam kąpiel w wannie, gdy o 23:50 napisał przez Messengera (jest zablokowany na Whatsapp), "czy chcę pogadać, bo pora odpowiednia na s...". Pewnie miał na myśli "spanie" ;) Oczywiście, jako że już się "garnę" do pocieszania uciekiniera z nieszczęśliwego związku (numery typowe dla żonatych - pisanie, gdy żona śpi i przez komunikator, żeby SMS-y nie wyszły ...

Temida jest ślepa

 Miałam przez 20 lat mieszkanie, które wynajmowałam. Po wybuchu wojny na Ukrainie wpadłam na "genialny" pomysł, by je wyremontować i wynająć drożej. Co zrobiłam. I wynajęłam. Jak się wkrótce okazało, lokatorka zaczęła mieć problemy z płatnościami. Nie zwracała mi też za media, więc po roku użerania się poszłam po rozum do głowy i przepisałam liczniki na nią. Nie płaciła dalej. Wszczęłam procedurę eksmisyjną, a pozbyć się lokatora z mieszkania jest naprawdę trudno. Na moje szczęście okazało się, że lokatorka cichaczem uciekła. Mieszkanie zdewastowane - w małym pokoju wyrwane z zawiasów drzwi, w dodatku pomalowane niebieskim sprayem. Na biurku dziecięcym wierszyk o kutandze i jak dobrze jest robić lodzika. Dziury w podłodze. Połamane pojemniki w zamrażalniku lodówki. Dziura w blacie kuchennym. Brud, tłuszcz. Sierść wszędzie, nawet w lodówce i na okapie kuchennym. Zgłosiłam dewastację do prokuratury. Otóż wczoraj odebrałam odmowę wszczęcia dochodzenia w tej sprawie.  Tymczasem l...

Separowanie się i deprywacja snu

Idę dzisiaj na piątą praktykę jogi. Grupy kameralne, przytłumione światło, nastrojowa muzyka, przytulna sala - spodobało mi się i się nie nudzę na zajęciach. Wczoraj próbowałam jogi z kołem, ale z powodu braku zajęć z kultury fizycznej w ostatnich 25 lat ciężkawo było, zwłaszcza w niektórych pozycjach utrzymać równowagę, wobec czego na razie pozostanę przy lżejszych odmianach praktyk. Mam wrażenie, że nieco się wyciszyłam, ale na to też pewnie ma pływ to, że kupiłam sobie do pracy słuchawki i muzyką z yt separuję się od głosów pozostałych współpracowników (pracujemy w otwartych pomieszczeniach, dzwonią telefony i nieustannie ktoś gada plus buczy pop i reklamy w radiu). Dzisiaj przykładowo cały dzień słuchałam pracując dziewiątej symfonii Beethovena ,starając się przy tym zwrócić uwagę na różnice między wykonaniami poszczególnych orkiestr. Genialne dzieło, zwłaszcza w obliczu pokonania przez umysł ludzki słabości ciała. Na życie przyjmuję pierwsze słowa solisty "Bracia, nie tym ton...

Postanowienia noworoczne

  Powoli klarują mi się postanowienia noworoczne (kolejność przypadkowa, wszystkie ważne na równi): - więcej ruchu na co dzień (w związku z tym gorące postanowienie przesuwania funduszy z odzieży - którą de facto, wydaje mi się, zaspokoilam mój wewnętrzny popyt - na miejsca uprawiania sportów pod dachem), - mało kupowania/zero kupowania odzieży (ostatni zakup zostal dokonany w drugi dzień Świąt, więc w sumie wytrzymalam ponad dwa tygodnie, niech to będzie dobrym początkiem), - wypić wszystkie otwarte herbaty, zanim kupię nowe, - nie obcinać włosów, by zobaczyć, jakie długie urosną, - akcja "denko".

La nuit

Obraz
 Dwie godziny w piątek spędziłam na szukaniu piosenki, której ostatnio słuchałam dwanaście lat temu, a która nagle z powrotem wybrzmiała mi w głowie. Z pomocą Google'a udało się. Oto "La nuit" Dusan Prelević Swoją drogą, Goran Bregović wykonał fantastyczny chwyt marketingowy jeżdżąc po różnych krajach z piosenkami skradzionymi zespołowi Bielyje Dugme, którego był założycielem i z którego to zespołu wyrzucono go za brak talentu, i nagrywając te piosenki w różnych krajach z różnymi wykonawcami w ich ojczystych językach (w Polsce z Kayah - wklejona piosenka to Bielyje Dugme "Rozica si bila"  odpowiednik polskiego tytułu "Byłam różą", i Krzysztofem Krawczykiem "Moji drugovi" - "Mój przyjacielu"). Niby też skomponował muzykę do "Królowej Margot", w rzeczywistości wykorzystał melodie Białego Guzika. Pewnie bym nie wiedziała i zachwycała się jego talentem, ale onegdaj byłam na zorganizowanej wycieczce po Bałkanach i kupiłam na ul...

Romans mi nie wyszedł

Radca prawny, ten od sylwestrowej propozycji romansu sprzed dwóch lat, rozwodzi się i obecnie przebywa w Puławach. Brat się śmieje, że facet ponoć mówi, że mnie kocha, tylko nie wiadomo, po której stronie mostu na Wiśle mieszka - przed czy za rzeką. W każdym razie wyjaśniło się, skąd z jego strony ya niedwuznaczna propozycja - pewnie szukał kwatery z daleka od żony. Dobrze, że nie zostałam pocieszycielką.  Tymczasem byłam dzisiaj na paznokietkach i mam świeżego frencha.

Pachnę sobie

Po pozytywnych doświadczeniach i wielu komplementach nabyłam ponownie Libra Intense i Libra Le Parfum. Od razu oczywiście spryskałam się zapachami, jednym na jeden nadgarstek, drugim na drugi. I tak pachnę sobie. Środowe zajęcia z jogi powięziowej nie przypadły mi do gustu, chociaż czuję po nich dzisiaj górę pleców i ramiona; jakieś takie niedynamiczne i nudnawe mi się zdały. Planuję jednak powtarzać Morning Flow w niedzielne poranki i spróbuję innej jogi w środowy wieczór. W sytuacji, gdy spędzam codziennie co najmniej siedem godzin unieruchomiona za biurkiem każdy ruch jest wskazany. Że mam usztywnioną zwłaszcza górną partię ciała świadczy fakt, że i po niedzielnej, i po wczorajszej jodze bolą mnie zwłaszcza szyja, kark i ramiona.  Wyklarowało się zatem noworoczne postanowienie - więcej inwestować w ruchomość stawów i generalnie ciało i umysł, niż w nowe ciuchy. Przychodzi mi to tym łatwiej, że  ciuchami, wydaje mi się, nasyciłam się i po latach szukania, znalazłam swój styl...

Efekt motyla w praktyce

Postanowiłam, tak spontanicznie, zrezygnować z seansu ulubionych seriali w środę i zapisałam się na popołudniowe zajęcia z jogi. Zobaczymy, dokąd mnie to zaprowadzi i jak długo wytrzymam w postanowieniu. Miałam umówionego osteopatę, ale że nic się nie dzieje, co by wymagało pilnej wizyty, odwołałam. Buszując po Internetach znalazłam coś takiego: delululator Oczywiście, zrobiłam sobie test. Uwzględniając przedzial wiekowy, ewentualną otyłość i bycie żonatym, wyszło mi, że co piąty Polak ma u mnie szanse.

Trzech Króli

 Po wczorajszych zajęciach mam zakwasy koło żeber, w karku i ramionach i bolą mnie kości siedzeniowe. Ale mam nadzieję, że "ruszyłam" budującego się garba.  Obejrzałam "Chatę", drugi raz w życiu i powiem jedno: drugi raz w życiu spłakałam się na tym filmie. Moja wiara jest dziwna, bo czasem proszę, by mi postawić tarota i nie chodzę do kościoła, choć swego czasu bywałam regularnie na Clara Montana zapalić świecę w intencji miłości, do tego też mam poczucie, że były takie wydarzenia w moim życiu, kiedy działo się coś poza światem. Pamiętam, jak przed pierwszym pobytem na oddziale zamkniętym całą noc nie spałam, poszłam do łazienki i zobaczyłam własne odbicie w lustrze. Nagle dotarło do mnie, że poznałam WIELKĄ TAJEMNICĘ, że to ja będę wiedzieć, kto urodzi następnego Zbawiciela. Oczywiście, pewnie było to wytworem zmienionej chemii w mózgu, ale wtedy, gdy miałam na świeżo tę wiedzę w głowie, poczułam magię bycia wybrańcem. Pomyślałam wtedy jednak, że w czasie moich na...

Długi weekend

Obraz
 Celebrowanie długiego weekendu zaczęłam od piątkowego popołudnia - poszłam do lokalnego kina studyjnego na "W pokoju obok". Na sobotę kupiłam bilet do multipleksu na "Sztukę pięknego życia" chcąc jednocześnie po seansie  troszkę pobiegać po sklepach, ale przypomniało mi się, że na piętnastą w sobotę mam zaproszenie na urodzinowy tort do bratanicy. Więc bilet przepadł. Postanowiłam nie rezygnować z obejrzenia filmu w ogóle i kupiłam bilety na świąteczny poniedziałek na "Agenta szczęścia" i "Sztukę pięknego życia". Od jakichś dwóch lat wybieram zwykle lokalne kino studyjne - raz ze względu na brak przewlekłych reklam (zmora multipleksów), dwa - cichsze nagłośnienie, trzy - cena. Sobotnie przedpołudnie miałam dla siebie, trochę poczytałam, trochę pokawkowałam, nałożyłam maskę etapową na przebarwienia, potem maskę w płachcie, trochę poscrollowałam facebooka, który podsunął mi rysunek sprzed 11 czy 12 lat. Niedzielny poranek zaczął się od czarnej kaw...

Raz do roku w Skiroławkach

Boże, jak wczoraj źle się jeździło. Na jezdni cienka warstwa lodu. Wracając z miasta, mimo, że jechałam koło 20 km/h, nie udało mi się zahamować przed skrętem w dziką drogę na Osadę Leśną, musiałam podjechać na "prawilne" skrzyżowanie i już z dwieście metrów przed hamowałam i mrugałam światłem, że będę skręcać, bo ktoś jechał zaraz za mną. Potem wracałam w śnieżycy od paczkomatu, włączył mi się ABS. "Lalkę" skończyłam, Łęcka poszła do klasztoru "uwodzić pana Boga" mówiąc słowami jednego z bohaterów. Wzięłam się teraz za "Raz do roku w Skiroławkach", niby skandalizująca powieść z PRL-u, ale w dobie tego, co teraz mamy w mediach, powieść ma zabawny wydźwięk. Tyle razy facebook podrzucał mi wpisy o tej książce, że w końcu postanowiłam się z nią zaprzyjaźnić. Ogólnie mam mnóstwo książek ściągniętych z serwisu "Wolnelektury.pl" na ten rok. Coś mi się zepsuło w czytniku i nie mogę książek wysyłać sobie mailem, tylko po kablu. Rzadko kupuję od...

Dzień wczorajszy to już wiek

Obraz
Wczoraj po napisaniu posta zrobiłam, co mogłam najlepszego dla siebie: umyłam zęby i położyłam się spać.  Rano obudziłam się ze spokojną głową i świeżym spojrzeniem na problem dnia wczorajszego. Oczywiście mogłabym wyjechać i zmienić pracę, ale nie wiem, czy gdzie indziej znajdę równie przyjazną atmosferę. Poza ta praca przyszła do mnie sama, gdy byłam trzęsącą się staruszką po pierwszej psychozie, przetrwała kolejne rzuty choroby, była idealna do samotnego wychowywania dzieci, gdy pojęcie pracy zdalnej nie było jeszcze znane, a ja mogłam swobodnie przychodzić i wychodzić z biura o dowolnych godzinach, tak aby to dostosować do godzin pracy przedszkola i świetlicy szkolnej, no i generalnie była terapią.  Oczywiście mogłabym przestać wysyłać pieniądze starszemu dziecku na studiach i kazać mu się utrzymywać w stolicy samemu, sama jednak miałam komfort studiowania w obcym mieście i dorabiać zaczęłam dopiero na trzecim roku, jak zajęć i nauki było mniej; młodszemu mogłabym kazać ku...

Blue Monday - ciąg dalszy

Obraz
Otóż nagle dotarło do mnie, że utknęłam. Utknęłam na przedmieściach byłego miasta wojewódzkiego, którego nawet Muńkowi Staszczykowi żal, że upada, gdy przyjeżdża ze stolicy odwiedzić matkę. Utknęłam w pracy, w której nie mam możliwości awansu i wyjścia poza pułap średniej krajowej. Pracy, z której w sumie ciężko na przyzwoitym poziomie utrzymać w pojedynkę trzy osoby. Tęskniąc trochę za poprzednią pracą. Jednocześnie która daje mi poczucie jako takiego przysługiwania się ludzkości. Jednocześnie pracy, którą wielu traktuje jako zło konieczne. Jednocześnie myśląc, że tę pracę w sumie lubię, nie męczę się w niej, mimo, że nie mam szans na kredyt hipoteczny w pojedynkę (na szczęście nigdy nie był potrzebny).  Utknęłam w swoich singielsko-staropanieńskich przyzwyczajeniach. Nieprzestawianiu zegara w sypialni na czas zimowy. Posiadania nadmiaru czasu na wyłączność. Oglądaniu "Pierwszej miłości" w tygodniu i "Columbo" w weekendy.  Utknęłam nie dość, że w związku LAT (Livin...

Blue Monday

Dół po Sylwestrze przyszedł szybko, w zasadzie nawet nie myślałam, że przyjdzie. Nawet nie chce mi się pisać, dlaczego. Generalnie oprócz urodzin za miesiąc nic się w moim życiu nie zmieniło . A miało dziać się tyle magii. Jedyna nadzieja, że to chwilowe uczucie.

Kto jest prawdziwą gwiazdą?

Moje dorosłe, ale wciąż nastoletnie dziecko w czasie oglądania Sylwestra z Dwójką kompletnie nie wiedziało, kim jest Bryan Adams, zapowiadany szumnie jako gwiazda, za to jak tylko weszła osoba próbująca swoich sił jako piosenkarka na fali popularności płynącej z roli bycia partnerką niejakiego Friza, od razu zakrzyknęło: "O, Wersow!". Tę z kolei ja widziałam po raz pierwszy w życiu, chociaż słyszałam o niej z racji awantury o posądzaniu jej o kradzież logo przy jednoczesnym studiowaniu przez nią prawa i pisaniu pracy z praw autorskich, opisanej na Pudelku. To zdarzenie kolejny raz mi pokazuje, jak wielką siłę ma Internet. I jak upływa czas, stare gwiazdy przemijają, rodzą sie nowe.