Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2024

Sylwester marzeń

Jeszcze kilka godzin do północy. W mojej głowie krystalizują się postanowienia noworoczne, z których najpoważniejsze to dalsze trwanie w diecie redukcyjnej, próba podjęcia regularnych zajęć jogi i próba ograniczenia kompulsywnych zakupów online, kolejna zresztą. Sylwester czeka mnie na "białej sali", właściwie grafitowej, bo pościel mam w graficie. Zamiast się stroić, czesać i malować, kończę porządki świąteczne myjąc kuchenne szuflady i czyszcząc sztućce gorąca wodą z sodą oczyszczoną i octem przy jednoczesnym myśleniu, że dobrze robi mi to na psyche. Przecież od czasu do czasu dobrze jest ogarnąć najdalsze zakamarki, zawsze mam wtedy wrażenie, że porządkuję duszę. Porządki te robię co najmniej kilka lat tak aby się przypadkiem nie przemęczyć, czasem odkrywając zaskakujące znaleziska ( np. tu ).  Zatem - do obudzenia się w przyszłym roku!

Liefs uit Londen (Listy z Londynu)

Obraz
  Van de wereld weet ik niets Niets dan wat ik hoor en zie, niets dan wat ik lees Ik ken geen andere landen, zelfs al ben ik er geweest Grote steden ken ik niet Behalve uit de boeken, behalve van T.V. Ik ken geen andere stad dan de stad waarin ik leef Zij stuurt me kaarten uit Madrid En uit Moskou komt een brief Met de prachtigste verhalen En God, wat is ze lief Gisteren uit Lissabon "ik mis je" en een zoen Vandaag uit Praag een kattebel, want er is zoveel te doen   O świecie nic nie wiem Nic, poza tym, co słyszę i widzę, nic poza tym, co czytam Nie znam innych krajów, nawet jeśli tam byłem Wielkich miast nie znam Poza książkami, poza telewizją Nie znam innego miasta niż to, w którym żyję Ona wysyła mi kartki z Madrytu A z Moskwy przychodzi list Z najpiękniejszymi opowieściami I Boże, jaka ona jest kochana Wczoraj z Lizbony „tęsknię za tobą” i całus Dziś z ...

27/12

Obraz
 A więc... Ponoć nie zaczyna się zdań od "A więc". Ale tak zacznę: a więc postanowiłam być wyłącznie szczęśliwa. Szczęśliwa tak bardzo, jak tylko pozwolą okoliczności zewnętrzne. A może postaram się nimi w miarę możliwości nie przejmować. Według starej opowieści mieszkają w nas dwa wilki: dobry i zły; rośnie w siłę ten, którego karmimy. Przeczytałam kilka wpisów Emmy z Ptasiej piosenki (znajdziecie w linkach) i doszłam do wniosku, że własnie takie mam myślenie, jakie ona prezentuje w cyklu wpisów pt. "Historie rodzinne" . Pod całym jej ciągiem myślowym mogłabym się podpisać, wręcz chciałam na głos do siebie powiedzieć: "Tak, szłam tą drogą!" Udało mi się przejść drogę od osadzenia się w wygodnej roli ofiary (o, "jaka ja szlachetna, bo skrzywdzona" się sobie wydawałam) do osoby realnie oceniającej swoją rolę w poprzednim życiu. Od pozycji "miłość to ciągłe cierpienie" do stanowiska "kocham i jestem kochana, ale jesteśmy odrębnymi ca...

26/12

Obraz
  Czy wy też tak macie, że ściszacie radio w aucie w czasie cofania, żeby lepiej widzieć? Czy wierzycie w lustrzane, tudzież anielskie godziny? Taki mi się widok na komórce udało złapać: Dzień bardzo spokojny, w zasadzie jak standardowa niedziela - bo inny był słuchany i oglądany repertuar. Jako że byłam sama w domu (chłopcy u taty nadal), puściłam rumbę i wstawiłam pranie (olałam tę czynności przed Świętami). Miałam iść do kina studyjnego, nawet kupiłam bilet, ale była taka fajna bajka w tv i tak dobrze było mi na elektrycznym kocu, że mi się odechciało. W ogóle pod kątem przygotowań to były Święta, których wcale nie odczułam, pewnie dlatego, że Wigilia była u brata, obiad w Boże Narodzenie u rodziców, w drugi dzień Świąt dzieci na obiedzie u ojca i odpadł mi cały burdel związany z gotowaniem i sprzątaniem. Dieta całe Święta utrzymana, nie przybyło nic, ale też nic nie ubyło. Z alkoholu tylko pól lampki szampana. Kupiłam susz na kompot, ale kompotu nie ugotowałam, więc d...

Boże Narodzenie

  Boże Narodzenie całkiem w porządku, aczkolwiek chłopcy byli cały dzień (od wieczora Wigilii) u ich taty. Rano sprawa urzędowa (tak, dostałam wezwanie na 25.12, są instytucje, które pracują w Święta normalnie), potem obiad u rodziców. Tata zachowywał się całkiem w porządku, nie pouczał jak zwykle, mama nieco próbowała coś tam pokrzykiwać na niego i jego psa (co ja nieodmiennie biorę za lekką agresję słowną). Wieczorem obejrzałam na Netfliksie film "Maryja" i choć nie znam Biblii na tyle dobrze, by odnieść się do szczegółów scenariusza i lektorka jest beznadziejna, to generalnie upłakałam się. W ogóle myślę sobie, że odrzucając władze religijne, sama wspólnota Kościoła nie jest niczym złym. Myślę, że w najtrudniejszym okresie swojego życia doświadczyłam opieki z góry: kiedy dostałam pierwszej psychozy, a myśli stały się nieznośne, założyłam zielone kalosze w stokrotki i pierwszy porządny płaszcz kupiony za studenckie stypendium w butku na głównej ulicy Katowic. To był cza...

25/12 Spokojnych Świąt! (filmik trwa tylko minutę)

Obraz
 

Wigilia

Obraz
  Siedziałam na Wigilii u brata trzy godziny naprzeciwko rodziców, uważnie ich słuchając i obserwując. Wnioski są takie, że nie chcę takiego związku, jaki oni mają, ani traktować się wzajemnie, jak oni się wzajemnie traktują.  Myślę ciepło o Was, na Święta i na każdy czas.

22/12

  Wspomniałam, że obejrzałam "Prawdziwy ból". Jest tam scena, gdy bohaterzy zwiedzają obóz koncentracyjny w Majdanku. O ile przez cały film wybrzmiewa muzyka (Chopin), tak przez te kilka minut obrazu Majdanka panuje głucha cisza. Moim zdaniem reżyser nie mógł lepiej oddać powagi miejsca, nie ma takiej melodii, która by to zrobiła. A propos, swego czasu dużo słuchałam Chopina. Jednym z ulubionych utworów jest koncert e-moll, napisany świeżo po rozstaniu z pierwszą miłością młodego pianisty. Przez jakiś czas po zdradzie i rozstaniu nie umiałam słuchać tego koncertu, tak mocno emocjami zranionego serca wydawała mi się być naładowana ta muzyka. Teraz wyraźnie słyszę ukojenie, jakie przychodzi w drugiej części tego koncertu. Wracając do pogrzebu z soboty, na stypie rozmawiałam chwilę z córką koleżanki (tej, która urządzała pogrzeb bratu), bo ta zapytała mnie, co teraz czytam. "Biała elegia" Han Kang. Nie jestem zachwycona Hararim, wręcz mnie znudził i odrzucił, takie gad...

22/12

Obraz
  Codziennie wieczorem, gdy siedzę w mojej sypialni, słucham sobie, jak młodsze dziecko nuci murmurando pod nosem do piosenek słuchanych przez słuchawki. Czasem nawet rozpoznaję melodie. Uwielbiam te momenty, myślę sobie wtedy, że jest szczęśliwe, zadowolone i spokojne. Jak niemowlę, kiedy jest suche i najedzone, a mama w zasięgu wzroku. Z Wigilią udało mi się, nie wiem, jaka była rozmowa mamy z bratem, ale ostatecznie Wigilia będzie u brata. A więc luz, wystarczy, że ogarnę łazienkę na dole, kuchnię i podłogi. Na pewno nie zdążę nic więcej zrobić do świąt, ale już nawet nie mam parcia. Przekazałam bratowej zakupione przez mnie jedzenie. Może też coś przyrządzę, muszę w tej sprawie zadzwonić do bratowej. Torebka Guess przyszła, śliczniutka, logo w sumie minimalistyczne, ale maciupka i też zamszowa (nie było widać na zdjęciu, ani nie uwzględniał tego opis), miałabym problemy, żeby cokolwiek do niej schować i szybko wyciągać z niej rzeczy, więc natychmiast odesłałam. Porobi...

21/12

  Nie zmieściłam się autem w bramie - do lakierowania chyba tylko jeden element, myślę, że pójdzie z AC. O czternastej w sobotę pogrzeb brata koleżanki z pracy, dopiero co wydawała córkę za mąż, a tu po tygodniu  od wesela pogrzeb. Wieczorem odwiedzam też przyjaciółkę (mam taką jeszcze z czasów podstawówki), by złożyć jej życzenia na święta i wręczyć prezenciki. Powoli myślę nad postanowieniami noworocznymi i właściwie mam jedno - wytrwać w zapuszczaniu włosów. W tym roku podcięłam je o w sumie sześć centymetrów. Obejrzałam pewien filmik pewnej pani trycholog i postanowiłam sprawdzić, jaką mam długą fazę wzrostu włosa, by zobaczyć, czy urosną dalej, niż za łopatki. Długo też myślałam nad tym, co zrobić z ostatnim mieszkaniem, ale tak się przejechałam na pani Topól, że skutecznie odechciało mi się je wynajmować komukolwiek. Więc będzie sobie stało i czekało, aż ewentualnie przestanę mieszkać kątem u dzieci (dom w Laskowie po rozwodzie darowaliśmy z eksmężem wspólnym dzieci...

19/12

Obraz
Nie mogę się napatrzeć na moje "pazurki". Wczoraj w pracy zabawa w chowanego przed urzędnikami urzędu skarbowego, którzy usiłowali doręczyć na gwałt korespondencję (stara zasada - od 18 grudnia nie odbierać korespondencji ze skarbówki). Musiałam mijać się z prawdą w rozmowach z nimi jako osoba upoważniona do odbioru listów (nie przyznałam sie w rozmowie z urzędnikiem, że ja to ja) i w sumie najpierw uciekłam do klienta, a o trzynastej uciekłam do domu, bo pan ze skarbówki bardzo natrętnie wydzwaniał, że koniecznie dzisiaj musi osobiście dostarczyć pismo. Nie z nami te numery. Skoro nie wysyła pocztą i koniecznie DZIŚ, to znaczy, że to BARDZO ZŁA wiadomość i tym bardziej trzeba ją przenieść na nowy rok. W związku z powyższym podjechałam do biura po kinie wieczorem ("Prawdziwy ból", dobrze sie ogląda) i zabrałam  dokumenty do domu i do świąt będę pracować zdalnie. To znaczy mam nadzieję, że wyrobię sie jutro ze wszystkim i będę mogła zająć się swoim osobistym życiem....

18/12

Obejrzałam w niedzielę wieczorem trzeci raz "Dom Gucci" i kolejny raz doszłam do wniosku, że Lady Gaga zagrała Patrizię wprost genialnie. A scena, w której jak rozpaczona, świeżo owdowiała żona przytula kochankę zmarłego męża, po czym natychmiast rozkazuje wyprowadzić ją z apartamentu, która jest urzeczywistnieniem myśli wszystkich zdradzonych i porzuconych żon, będących w fazie zemsty - boska! Myślałam o tym przez chwilę, czytałam tematyczne wpisy; po regularnej inwestycji w hennę i regulację brwi "nadejszła wiekopomna chwiła" rozpoczęcia przygody z hybrydą. Całe dotychczasowe życie traktowałam to jako kaprys, coś zbędnego i wydumanego. Ale zmieniam zdanie. Mam już tyle lat, że fajnie mi będzie w nią inwestować pieniądze i czas. Oczywiście nie dla mnie długie szpony, bo jako dziecko uczyłam się pięć lat gry na fortepianie i musiałam zawsze miec krótkie paznokcie, więc siła przyzwyczajenia robi swoje. Poza tym nie chciałabym mieć pazurów tak długich, że przy podcier...

17/12

 Żywienie: kromka chleba żytniego z masłem, pomidorem i solą, serek wiejski, pomidorki koktajlowe, surówka z kapusty czerwonej, surówka z kapusty pekińskiej, surówka z kapusty kiszonej z marchwią, pół camembert z ziołami prowansalskimi, dwa jajka na twardo (622 kcal, 48,4 g białka, 37,1 g tłuszczów, 20,2 g węglowodanów; kalorii pewnie trochę więcej, ale nie wliczyłam do bilansu energii z warzyw) Ukochanego odwiozłam w niedzielę przed południem na pociąg, pociąg miał 70 minut opóźnienia. Jak się okazało potem, samolot również miał ponad godzinne opóźnienie. Ale doleciał na miejsce. Wpadłam potem w dziwny nastrój, który zakończył się ciągiem zakupowym - kupiłam krem z retinolem (jak się okazało w poniedziałek miałam idealny timing, bo rano skończył się dotychczasowy kosmetyk), booster też z retinolem, trzy swetry. Następnie naszła mnie okropna ochotą na zmianę torebki, więc przeszukałam znane sklepy w poszukiwaniu idealnej torebki z prawdziwej skóry w rozsądnej kwocie, nie znalazłam,...

16/12

  Deadline w pracy mam w piątek do jedenastej, więc mam w zasadzie cztery dni na ogarnięcie tematów. Muszę spiąć pośladki. Przyszły tydzień pracujący raczej tylko poniedziałek, więc wolę nie zostawiać spiny na ostatni moment. Wszystko, co miłe, szybko się kończy, barszcz czerwony wyszedł mi za kwaśny, uszka jakby niedogotowane, karp półsurowy (ratowałam dopiekając do spalenia skórki w piekarniku). Za to doskonale wyszła surówka z kapusty kiszonej i marchwi, sałatka jarzynowa oraz kapusta z grzybami (aż w niedzielę dokończyłam). Od miłości dostałam Angel Fantasm Muglera (spasował, w rodzaju Libra Intense i klasycznej Good Girl, ja lubię wyraziste zapachy, zwłaszcza zimą), wobec czego odkładam do niewiadomo kiedy Chance Chanel. Dostałam też miły feedback, że krem z retinolem Paula's Choice, który kupiłam dzięki wpisowi Vitalianki o nicku Beaataa (czy wydaje mi się, że to Vitalia dopisala te podwójne "a"?), jest skuteczny, ukochanemu prezentowałam się bez makijażu, więc zauw...

14/12

 Minął ponad miesiąc od samopodcięcia sobie grzywki. Zastanawiam sie co dalej, czy cierpliwie czekać, aż włosy odrosną, czy też równać je co miesiąc o centymetr, żeby różnica była jak najmniej widoczna. A różnica to z 10-12 centymetrów między tą nieszczęsną grzywką, a resztą włosów, więc dosyć sporo. Na powrót zamierzam też pić pokrzywę na porost włosów, wprawdzie cudów nie oczekuję, ale jeśli sobie choć minimalnie pomogę, to będzie świetnie. Zakładając, że włosy rosną mi centymetr na miesiąc, czas odrastania grzywki wydłuży się do wakacji.  Przemyślałam temat żywienia i doszłam do wniosku, że potrzebuję wdrożenia zmian, w tym celu wydrukowałam sobie listę potraw opracowana przez panią dietetyk w 2015 i mam ochotę spróbować wytrwać, ciekawe jak długo sie uda. Dieta od dietetyk nie jest drastyczna, nie ma jakichś udziwnionych potraw, wszystko dostępne w lokalnych dyskontach. Chętnie pozbyłabym się pięciu kilogramów, nie jest to dużo i raczej w grę wchodzi kosmetyka, jak pisałam...

13/12

  Pamiętam, jak jeszcze byłam w szkole muzycznej i w rocznicę stanu wojennego mieliśmy występ chóru w filharmonii i śpiewaliśmy coś tam, co miało słowa: "w tym wojennym stanie". ja bym wtedy uwagi nie zwróciła, nie miałam świadomości historii, ale dyrygentka potem na próbie wspomniała. Mógł to być 90-ty albo 91-ty, a więc świeżo po transformacji ustrojowej.  Jak mi weszły dwa kilogramy rok temu, tak ich się do tej pory nie potrafię pozbyć. Próbuje już wszystkiego - jeść białko i tłuszcze li tylko, jeść same warzywa, nie jeść smażonego, nie pić kawy z mlekiem (ponoć to za każdym razem dodatkowy posiłek i dietetyk onegdaj pozwoliła mi tylko na dwie kawy z mlekiem do godziny dwunastej w południe), jeść o regularnych porach, robić IF, liczyć kalorie, jeść intuicyjnie tylko kiedy jestem głodna (a nigdy nie jestem). Dla uczciwości w temacie zaktualizowałam pasek. Ponoć po czterdziestce spada przemiana materii, ponoć tylko nieznacznie, ale reklamy wszelkich cud-tabletek na odchu...

12/12

  Miron Białoszewski mironczarnia męczy się człowiek Miron męczy znów jest zeń słów niepotraf niepewny cozrobień yeń Taki wiersz pojawił się na próbnej maturze z polskiego w tym roku, ponoć uczniowie znaleźli jakiegoś Mirona Białoszewskiego na Instagramie i poprosili o odpowiedzi na pytania z egzaminu, a on odpowiedział, żeby do niego nie pisali, bo sam nie wie. Poeta zmarł 40 lat temu, więc zbieżność nazwisk przypadkowa. z drugiej strony ostatnio widziałam na zdjęciu biały piec kaflowy z mieszkania tego poety, więc zrozumiałam o czym jest wiersz z podstawówki Mam piec podobny do bramy triumfalnej! Zabierają mi piec podobny do bramy triumfalnej!! Oddajcie mi piec podobny do bramy triumfalnej!!! Została po nim tylko szara naga jama szara naga jama. I to mi wystarczy: szara naga jama szara naga jama sza – ra – na – ga – ja – ma szaranagajama. Junior na egzaminie gimnazjalnym miał fraszkę "Życie mnie mnie" Sztaudyngera. Poczucie humorów układających testy nie opuszcza, zwłaszcza...

10/12

Obraz
  Dawno temu wyczytałam powiedzenie, że pan Bóg śmieje się, gdy robimy plany. Ze wspólnych świąt z Ukochanym nici, praca go rzuca jeszcze dalej ode mnie; ale za to widzimy się teraz w weekend, więc szukam karpia i zakwasu buraczanego na już. Dzisiaj składalam zeznania na policji w sprawie najemcy (oszustwo finansowe i dewastacja mienia), ciekawe jak sprawa się potoczy, z doświadczenia wiem, że nic to wspólnego nie ma z telewizją, gdzie w czterdziestominutowym odcinku popełniana jest zbrodnia i odnajdywany sprawca, a policjanci ciągle są w terenie i łażą za zabójcą jak Columbo; papiery pójdą na czyjeś biurko, a jak ten ktoś zachoruje, to mogą przeleżeć cały czas jego choroby, nawet kilka miesięcy nieruszone. Sprawdziło się z wróżby tarotowej to, że kobieta uciekła do jakiegoś mężczyzny (wyszla za niego za mąż i zmieniła nazwisko) i że w grudniu urząd zacznie szukać tej kobiety. Na resztę nie mam wpływu, ukochany mówi mi, żebym się nie podniecała, nawet jeśli zostanie wszczęte postęp...

9/12

 Jestem bardzo zadowolona z weekendu, pięknie z synem sprzątaliśmy dom. Garaż w piwnicy wyczesany, syn posprzątał pokój gier (jest tam bilard i stół do ping ponga). Wymyłam sobie zmywarką szkło z dwóch witrynek w salonie i przearanżowałam zbiory kieliszków. Wyrzuciłam też część z nich, z takich które od dwudziestu lat nigdy  nie były używane.  Do dekoracji kominka zamówiłam lampki LED, groszowe sprawy, a myślę, że będzie efektownie. Dla rozluźnienia i nastroju paliłam cały dzień świecę pt. "Jingle Bell Sangria" i podglądałam "Matki Pingwinów".  Wygadałam się przedwczoraj Ukochanemu i ustąpił ciężar w piersi, który odczuwałam: raz z powodu balastu, który tam nosiłam, drugi raz z powodu ukrywania tego przez Ukochanym. Teraz wiemy oboje, więc lżej znosić tę wiedzę.  Obym pozbyła się lęku na dźwięk telefonu w ciągu dnia, w zasadzie jedyny oczekiwany sygnał, to ten, kiedy Ukochany dzwoni lub pisze.

07/12

Obraz
W piątek w pracy pełen luz, trzy czwarte dnia zeszło na świętowaniu sześćdziesiątych urodzin współpracownicy i Mikołajek, wyszło bardzo przyjemnie, bo każdy z pracowej imprezy wyszedł z jakimś prezentem.   Po pracy polazłam go galerii handlowej, shopping powtórzyłam w sobotę rano i tym oto sposobem zaopatrzyłam się w farbę do malowania włosów oraz większość prezentów świątecznych dla bliskich. Dla siebie dodatkowo kupiłam świecę o zapachu Jingle Bell Sangria (Sangria o zapachu "dzwonią dzwonki sań"), właśnie ją odpaliłam i pokój napełnił się owocowo-winnym aromatem. Piwnica nabrała przestrzeni, wywiozłam z niej jeszcze kilkanaście rzeczy na PSZOK dzisiaj rano, w tym stary materac piankowy, pozamiatałam podłogę i poukładałam dziecięcego quada, motorower, który kiedyś kupiłam dla dzieci, żeby im staż do ubezpieczenia OC szedł i kosiarkę do trawy. Jestem z siebie bardzo zadowolona, że się za to zabrałam, większość domu mam ogarniętą, a piwnica zawsze stała odłogiem. I wreszcie z...

3/12

  W pracy pochwaliłam się, że mam już wyciągniętą choinkę, więc rozpoczęta dyskusja przez koleżankę - świadka Jehowy, po co w ogóle chrześcijaninowi choinka, co to za symbol w ogóle i że ona wierzy w to, co ma solidne podstawy. Odrzekłam, że w takiej kulturze zostałam wychowana, będę sobie choinkę stawiać wiedząc nawet, że to pogański symbol i że ja w ogóle jestem poganką bez własnej woli ochrzczoną, że jest mi obojętne kto w co wierzy, że kiedyś randkowałam z facetem, który był zakochany w kulturze indiańskiej i zabierał mnie na szałasy potów, gdzie opowiadano różne opowieści, na przykład o potopie, więc ja nie mam pewności, kto był pierwszy z potopem, Biblia czy amerykańscy Indianie, czy ci co wierzyli w Anunnaki.  W domu biega, krzyczy pan Hilary, gdzie jest kluczyk od skrzynki pocztowej, bo w środku awizo. Biegałam po domu z kwadrans przypominając sobie fakt, że ostatnio tak go odkładałam, że przy odkładaniu już myślałam do siebie, że na pewno nie znajdę, w końcu poszłam d...

2/12

Obraz
Kupiłam kolejną szczotkę Olivia Garden, to najlepsze szczotki do włosów, jakich używałam, niech się Tangler Teezer schowa. Mogłabym używać długo, ale Olivia garden wyczesuje z włosów kurz z poduszek (tak mi się przynajmniej wydaje), ja nie potrafię tego wyczyścić, więc po jakimś czasie starą, brudną szczotkę wymieniam na czystą, nową.  Pojechałam do przyjaciółki oddać płyty i boomboksa i w radiu poleciało "Driving home for Christmas", poczułam się mega świątecznie, aż pomyślałam, że pora zmienić wianek na drzwiach na coś bardziej bożonarodzeniowego. Może się dzisiaj przejdę po TK Maksie. Poza tym chcę sobie kupić jakąś ładniutką ramkę na zdjęcie do mojego domowego gabinetu i jakieś ładne kubki do mycia zębów. W sobotę podjechali rodzice po śrubki, przy okazji weszli na kawę, mama nagle patrzy, a na bocznych półkach szafek kuchennych dosłownie centymetrowa warstwa kurzu. Popatrzyła na mnie ze zgrozą "dobrze, że z ojcem nie mieszkasz", ojciec powiedział z przekąsem i ...

01/12

Obraz
  Coś spieprzyłam z głupoty własnej i teraz martwię się o konsekwencje. Podjęłam wprawdzie działanie naprawcze, ale nie wiem, czy to, co zdążyłam nabroić, będzie można odkręcić. Gryzie mnie to od środy, w środę taka byłam zdenerwowana, że spałam dwie godziny. Moja osobista sprawczość w tym temacie wynosi 0. W ogóle wpadłam na takie zdanie w Internecie: "moja osobista sprawczość to poziom "mogę sobie skutecznie zrobić herbatę" i tu mam sprawczość 100% - która jednakowoż mi siądzie, jeśli skręcę nogę." Trafia do mnie. . Syn czasem pyta mnie o coś, co było "za moich czasów". Niezmiennie mu wtedy odpowiadam, że teraz też są "moje czasy", tylko mam prawie pięćdziesiąt lat, więc jest inaczej, niż za czasów mojej młodości, a jeszcze inaczej, niż za czasów dzieciństwa w PRL. W piątek wieczorem słuchałam sobie muzyki z kanału 54 i uśmiechałam sie do siebie, bo grali przeboje roku 1997, a więc roku, gdy miałam dokładnie dwadzieścia lat. Czasy studiów, pier...